1. Plan B (II)


    Data: 06.06.2021, Kategorie: szef, wrogowie, opiekunka, bez seksu, Romantyczne Autor: Adrenalinaaa

    Siedział na jednym z barowych krzeseł, które kilka tygodni temu pomogłam mu wybrać. Jak zawsze popijał czarną bez cukru oraz przeglądał najnowsze wiadomości na swojej wypasionej komórce. Gdyby oddzielić od niego ten garnitur oraz krawat, oraz dodać szczyptę człowieczeństwa, mogłabym wybaczyć. Mogłabym, ale wcale nie zamierzałam.
    
    Feralna noc nie skończyła się, tak jakby zapewne tego chciał, ale w pewnym stopniu jego ciekawość została zaspokojona. Numer telefonu, który Bartek wręczył mu na moją prośbę, skwierczał od momentu wyjścia z klubu. Na szczęście wyciszyłam go, a na okres dnia wsadzałam do szafki w moim pokoju, a następnie zwyczajnie w świecie zapominałam, że istnieje. Jak długo chciałam go męczyć? Cóż, gdyby był inteligentny, zapewne sprawdziłby zasięg GPS, ale i to mogłam obejść. Poprosiłam Bartka, aby wypożyczył mi jakiegoś zastępczego grata, którego zawlokłam do jego przyjaciela zajmującego się fałszowaniem kodów IP.
    
    Pomyśleć, że tyle zachodu wobec nieznaczącego nic dla mnie człowieka? Byłam bardzo naiwna to prawda. Mimo wszystko jednak myślałam, że Leon posiada serce i sumienie. Opieka jego dziadkiem, sytuacja związana z wyciągnięciem do mnie ręki, to wszystko stanowiło grunt pod jego kłamstwa i wieczorne ucieczki do wymyślonej postaci. Skąd miałam pewność? Połączyłam fakty.
    
    Każdy wyjazd na delegacje kończył w połowie i jak gdyby nigdy nic powracał do domu. Ileż to ostatnich godzin spędziłam na pytaniach do samej siebie, jakim cudem mogłam tego nie ...
    ... zauważyć. Jak to się mówi, kłamstwa mają maleńkie nóżki i często przewracają się do stóp prawdy, która pierze je na kwaśne jabłko. Tak, otóż to. Perfidny kłamca.
    
    Inna kobieta na mym miejscu od razu rzuciłaby mu się w ramiona, ujawniając każdy szczegół lub odwrotnie, zabiłaby go, zakopała zwłoki i uciekła za granicę. W żadnym z tych przypadków nie widziałam wystarczającej rekompensaty. Ja chciałam jedynie nauczki. Kary dla wilka w skórze owcy, który mamił mnie swymi dobrymi intencjami i owijał wokół palca.
    
    - Pojedziesz jutro ze mną do lekarza? - wychylił nosa zza ekranu i głośno odetchnął, odstawiając komórkę na blat.
    
    - Nie mam czasu. - nie zwracałam na niego uwagi. - Poza tym jesteś dorosły. - gromki śmiech, który wywołałam, był niczym rzucenie we mnie przekleństwem. Wyprowadzanie z równowagi stało się jego rozrywką. Ja natomiast dojrzałam w uprzejmości, którą okazywał, drugie dno. Dno. Właśnie.
    
    - Chodzi o dziadka, Pola. - pokręcił głową, a potem wstał i podszedł do mnie z pustym kubkiem. Szorowanie jednego talerza było błahą sprawą, ale przez wzgląd na irytacje jego obecnością, pucowałam go dobre dziesięć minut. Kiedy nachylił się nade mną, a zrobił to zapewne specjalnie, włożył puste naczynie do zapienionego zlewu. Tuż obok moich odzianych w gumę dłoni. Męska twarz niebezpiecznie zbliżyła się przy tym do mojej, a po chwili koncentracji na mych ustach, wykrzywiła się w grymasie zakłopotania. Niczym nastolatek oblizał wargi, a potem odszedł dwa kroki do tyłu i znów zaczął ...
«1234»