1. Piękna i Bestia


    Data: 01.06.2021, Kategorie: Fantazja historia, zabójstwo, Autor: Snow White

    ... znaleźliśmy nawet czas, żeby się sobie przedstawić), to właśnie ona, wykonała pierwszy krok. Usiadła mi na kolanach, odurzając ciężkim kadzidlanym zapachem perfum i wtuliła usta w moją szyję. Zaniosłem ją do łóżka i tam powoli rozebrałem. Miała nieskazitelne, doskonałe ciało, choć była tak szczupła i drobna. Kochaliśmy się dwa razy, długo, namiętnie i radośnie, a potem ona zasnęła wtulona jakby szukała we mnie ochrony. Właśnie we mnie! Nie mogłem pozwolić sobie na sen. Wstałem i zacząłem się ubierać, a potem pakować. Nagle zobaczyłem, że Anna mi się przygląda.
    
    - Co robisz? - spytała.
    
    - Wyjeżdżam - odparłem.
    
    - Dzisiaj?
    
    - Zaraz.
    
    Podszedłem do łóżka i pocałowałem ją w usta.
    
    - Przykro mi, ale muszę wyjechać - szepnąłem - szkoda, że nie spotkaliśmy się w innych okolicznościach.
    
    Całowałem ją długo, a lewą dłonią pieściłem jej szyję. Nie chciałem, żeby się bała i potrafiłem zrobić to szybko. Umarła, zanim zdążyła pojąć co się dzieje. Wstałem i chwyciłem stojący obok łóżka neseser. Rozejrzałem się i natychmiast, prawie natychmiast, zobaczyłem Bramę. Otworzyła się w lustrze. Poznałem to po charakterystycznym, sinym blasku i lekkim drżeniu powierzchni. Wszedłem i rzuciłem ostatnie pożegnalne spojrzenie. Anna wyglądała jak pogrążona w głębokim śnie.
    
    - Do widzenia - powiedziałem i zagłębiłem się w lustro.
    
    Tafla zassała mnie, przedrążyła, przenicowała i wywróciła na drugą stronę. I w tej samej chwili stałem już na chodniku oparty o latarnię, a obok mnie ...
    ... zahuczał przejeżdżający samochód. Byłem tak słaby, że musiałem chwycić się betonowego słupa, by nie upaść. Mdliło mnie i całą siłą woli powstrzymywałem się, aby nie zwymiotować. Kiedy doszedłem do siebie, rozejrzałem się wokół. Było chłodno i szaro. Listopadowy poranek albo marcowy wieczór. Listopadowy wieczór albo marcowy poranek. Warszawa. Ulica Marszałkowska. Ale być może tutaj nazywała się inaczej. Czerwone autobusy, czerwone tramwaje, złote pudełko hotelu Forum i masywne, szare gmaszysko Pałacu Kultury i Nauki. Podszedłem do kiosku Ruchu i przyjrzałem się gazetom. A więc jednak był marzec. Starałem się podejrzeć, jakimi banknotami płacą klienci i szybko się zorientowałem, że wyglądają one nieco inaczej niż te, które mam w portfelu. Cóż, tego należało się spodziewać i byłem na to przygotowany.
    
    - Kupuje, czy stoi? - zapytał ktoś napastliwie i cofnąłem się gwałtownie.
    
    Znowu zakręciło mi się w głowie i o mało nie upadłem. Upadłbym, gdybym nie przytrzymał się lady.
    
    - Kurwa, ósma rano, a ten pijany! - usłyszałem jeszcze, zanim odszedłem z powrotem pod słup latarni.
    
    Wiedziałem, że muszę wziąć się w garść. I wtedy podeszła ta dziewczyna.
    
    - Czy dobrze się pan czuje? - spytała z troską w głosie, a ja ucieszyłem się, bo zrozumiałem, że to miejsce nie może być złe.
    
    - Tak - powiedziałem - to tylko przelotny zawrót głowy. Czasami, bardzo rzadko, zdarza mi się zemdleć bez powodu. Ale to już mija...
    
    - Obok jest pogotowie. Może pana odprowadzić? - zaproponowała i odgarnęła ...
«1234...7»