1. Życie prywatne (II). Marta. Pobudka


    Data: 13.05.2021, Kategorie: kochankowie, Klasycznie, przebudzenie, Autor: MarySue

    Przez opary snu przedziera się do mojej świadomości dotyk - a dokładnie poszturchiwanie.
    
    - Spierdalaj - mówię bez entuzjazmu, nie otwierając oczu.
    
    Nie poddaje się, pociera czołem mój policzek.
    
    - Powiedziałam, spierdalaj. Nie widzisz, że śpię? - warczę gniewnie. Otwieram oczy, i natychmiast napotykam intensywne zielone spojrzenie.
    
    - Miau! - oznajmia stanowczo mój kot Dante.
    
    Pokonana podnoszę rękę, i posłusznie zaczynam głaskać uparciucha.
    
    Conocny rytuał. Już nie muszę patrzeć na zegarek, wiem że Dante zaczyna mnie budzić dokładnie o drugiej dwadzieścia. Popieprzony sierściuch. Równie popieprzony, jak większość znanych mi facetów. Wszyscy oni po jednych pieniądzach.
    
    Egocentryczni i narcystyczni.
    
    Co go to obchodzi, że za pięć godzin zadzwoni mój budzik. Najważniejsze, żebym go solidnie wygłaskała.
    
    Kiedy mruczenie nabiera już głośności silnika traktora, a ja zaczynam znowu przysypiać, dzwoni mój telefon. Nosz cholera, czy nikt już w nocy nie sypia???Patrzę na wyświetlacz - kto, do kurwy nędzy o tej porze śmie dzwonić?
    
    Szymon. Ma facet tupet.
    
    Z przekory odbieram.
    
    - Spierdalaj - mówię, tytułem wstępu. - Śpię!
    
    - A bardzo śpisz? - pyta pokornie.
    
    Mam ochotę się roześmiać. Nie wiem tylko,czy z powodu wyjątkowego idiotyzmu pytania, czy też z tonu jego głosu.
    
    - Bardzo - warczę.
    
    - Jestem pod twoimi drzwiami - oznajmia.
    
    - To lepiej odejdź, zanim wezwę policję. Powiem, że mnie nękasz.
    
    - Koooteeek, nie bądź taka! - prosi przymilnie. - ...
    ... Tęskniłem za tobą.
    
    - Jasssne! - syczę. - Wtedy, kiedy nie pisałeś, wtedy kiedy nie dzwoniłeś, czy wtedy, kiedy nie przychodziłeś?
    
    Trafiony - zatopiony. Przez chwilę w telefonie cisza.
    
    - Kotek, wpuść mnie, wszystko ci wyjaśnię. - mówi w końcu.
    
    Pewnie, że go wpuszczę. Tak samo pewne jest, że raczej niewiele mi nie wyjaśni. Będzie zbyt zajęty pieprzeniem się ze mną. Zresztą prawdę powiedziawszy, nie mam nic przeciwko.
    
    Ale nie mogę zbyt łatwo skapitulować.
    
    - Już to widzę - pomrukuję gniewnie. - Daj mi spać.
    
    - Skoro tego sobie życzysz... Dobranoc - żegna się i rozłącza, a ja walczę z uczuciem rozczarowania.
    
    Dobrze, że poszedł. Seks nie jest niezbędny do przeżycia. Przynajmniej się trochę wyśpię. I to wcale nie tak, że w głębi duszy cieszyłam się, że przyszedł. W sumie to po co mi facet, zwłaszcza taki który ciągle znika. Nie, żeby to była jakaś niespodzianka. W sumie wiedziałam co się pakuję. Wiedziałam że kiedy pracuje nad reportażem tygodniami go nie ma. Nie wiedziałam, że tak mi to będzie przeszkadzało... Wyciągam rękę, i podejmuje przerwaną czynność - głaskanie kota. Dante patrzy przez chwilę na mnie enigmatycznie, a ja mam dziwne i niepokojąc wrażenie, że doskonale wie, o czym myślę. Pod wpływem pieszczoty mój rudy kocur przymyka oczy i znów zaczyna mruczeć.
    
    Nieoczekiwanie pogrążonym w nocnej ciszy mieszkaniu rozlega się natarczywy dzwonek domofonu.
    
    Dante oburzony chowa się pod nocnym stolikiem, gdy gwałtownie zrywam się z łóżka zrzucając go z moich ...
«1234»