1. Biurowiec, cz. 2.


    Data: 10.05.2021, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    Część 2.
    
    – Panie kierowniku, żona dzwoni! – usłyszał za plecami. Jerzy od razu zapomniał o współpracowniczkach. Spojrzał w kierunku głosu. Sekretarka wyszła za nim z jego komórką.
    
    Zmiął przekleństwo. Na szczęście nikt nie usłyszał. Spoważniał.
    
    – Znowu coś się szykuje. Czas wracać do obowiązków – westchnął i wyciągnął rękę po telefon. Kiedy mu przekazywała, dotknęła jego dłoni. Trwało to nieco zbyt długo jak na przypadkowy dotyk. Musiała. W takiej sytuacji nie potrafiła powstrzymać się.
    
    – Dziękuję – powiedział, kiedy podała mu aparat. – Alinko, nie rób tego więcej – rzucił do niej półgłosem. Nie chciał, żeby ktoś go usłyszał, chociaż do wszystkich współpracowniczek zwracał się po imieniu. Alina objęła stanowisko sekretarki po awansie Jerzego. Dawno wiedział, że ją wybierze. Była szczęśliwa i oddana.
    
    Wiedziała o zakazie zabierania jego rzeczy, a jednak zawsze biegała z telefonem za swoim szefem. Zresztą, wykorzystywała każdą okazję, aby być bliżej niego. Na ogół przypomnienie wystarczało tylko na kilka dni. Jak zwykle. Taka z niej suka.
    
    *
    
    Teresa kierowała działem już od kilku lat. Korpulentna blondynka przed pięćdziesiątką, o krótkich włosach, stonowana, pogodna, cicha, dobrze zorganizowana, świetnie zarządzała działem. Nie podnosiła głosu. Na komplikacje i kłopoty reagowała konkretnymi propozycjami. Kiedy problem udało się rozwiązać, dziękowała wszystkim za wsparcie i wracała do swojego gabinetu. Nigdy nie akcentowała sukcesów, których była autorką, tylko ...
    ... podkreślała rolę wspaniałego zespołu. Stanowisko i efekty powodowały, że nikt nie odważył się utrudniać jej pracy. Ubierała się zgodnie z zaleceniami firmy i nie wyróżniała się na tle innych kobiet, a tym bardziej mężczyzn rywalizujących na kolory koszul i krawatów. Miała troje prawie samodzielnych dzieci i przeciągający się rozwód ze złośliwym mężem.
    
    Dzisiaj był piątek, więc też wybiegała myślami do czekających ją przyjemności. Przyjemności? Zagryzła wargę. Miała wątpliwości, czy to jeszcze przyjemność. Charakter tej znajomości przybierał niepokojący obrót. Krytycznie oceniała sytuację przez pryzmat ostatnich dziesięciu miesięcy. To była jej tajemnica. Nikt nie podejrzewał jej o takie pomysły i temperament. A teraz przyjemność powoli przekształcała się w perwersję. I problem. Duży problem.
    
    – To już chyba tylko perwersja. Trzeba będzie podjąć decyzję – stwierdziła i w zamyśleniu pokiwała głową. Szybko wróciła do rzeczywistości. Rozejrzała się. Na szczęście nikt nie zwracał na nią uwagi. Swoje sprawy prywatne rozstrzygała sama. Nie dzieliła się nimi z żadnym z pracowników. Była wzorem dyskrecji. Skręciła w prawo i weszła do swojego gabinetu. Zadzwoniła, wybierając przycisk z numerem 5. Pierwszy wolny po numerze do służb i trojga dzieci. Mąż był pod ‘dziewiątką’. Upewniła się tylko, że nic nie uległo zmianie. Bez uśmiechu odłożyła telefon.
    
    – Kiedyś, po takiej rozmowie, reagowałam znacznie lepszym humorem. A teraz? – zareagowała kwaśnym uśmiechem. Zniesmaczona pokręciła ...
«1234...»