1. Tajemnica pana G. (I)


    Data: 06.05.2021, Kategorie: bdsm szef, klapsy, Autor: Zdominowana

    - Musisz się bardziej skupić Lisa. – Przejrzysty i stanowczy głos Nataniela wdarł się do moich uszu, wyrywając mnie znad papierów nad którymi siedziałam. Tak, oto i on. Trzydziestodwuletni facet o bladej cerze, pięknych blond włosach, przenikliwych szarych oczach i ciele boga greckiego. A i mój szef przy okazji. Wszystkie kobiety w biurze szalały za tym cudownym okazem, który z nieznanych nikomu przyczyn nadal był sam. Czasem nawet słyszałam te słodkie, szalone ploteczki, że podobno jest gejem. A ja tymczasem nie patrzyłam na niego jak na mężczyznę i potencjalnego partnera, tylko jak na szefa, który może mnie zwolnić za myślenie o nim jak o obiekcie pożądania. (Choć to naturalnie nie było możliwe). Zaczęłam pracę w firmie Nataniela Glass’a dwa lata temu, gdy potrzebował księgowej. Potem pięłam się na szczeblach kariery, aż zostałam szefową pozostałych księgowych i przy okazji kimś w rodzaju prawej ręki owego Pana Glass’a.
    
    - Przepraszam Nat... Znaczy Panie Glass. – Mruknęłam porozumiewawczo i przejrzałam jeszcze raz wszystkie te papiery, które trzymałam w rękach. Choć w pracy starałam się trzymać formalnych formułek, to nie ukrywałam, że poza budynkiem Glass Corporation byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Widziałam go w sytuacjach, w których zapewne większość kobiet reagowała by nieposkromioną dziką rządzą. Na basenie, czy nawet w jego łazience, kiedy to przyniosłam mu parę listów, które miałam dostarczyć osobiście.
    
    - Wiem, że tysiąc dolarów w moim wypadku, to nie taka ...
    ... duża suma, ale wolałbym mieć je na koncie. – Uśmiechnął się. To całkiem miłe, że się nie stresował i nawet moja „lekka” pomyłka na niego nie wpłynęła.
    
    - Jak każdy. Choć dla mnie te tysiąc dolarów to naprawdę sporo. – Westchnęłam ociężale. Mieszkałam z bratem Damienem, a ten sprawiał kłopot za kłopotem. Czasem już nie miałam siły. Zdaje się, że gdyby nie Nat, już dawno popadłabym w ruinę. Chyba do końca życia nie spłacę tego długu wdzięczności.
    
    - Wybierzesz się ze mną jutro na kolację? – Zainteresowałam się. Uniosłam wyżej głowę i przymrużyłam powieki.
    
    - Kolację?
    
    - Daj spokój Elisabeth, chcę z tobą porozmawiać. Poważnie porozmawiać. Tylko nie myśl sobie, że chodzi o pracę! Spokojnie, nie ona będzie tematem rozmów. I nie stresuj się już na zapas. – Jego duża ciepła dłoń na chwilę pojawiła się na moim ramieniu, dając mi do zrozumienia, że zapewne to nie dotyczy mnie. Bynajmniej nie w takim stopniu w jakim by mogło.
    
    - W porządku. O dziewiętnastej, tam gdzie zawsze?
    
    - Dziesięć punktów dla Panienki Black!
    
    - Nie drocz się ze mną. – Słysząc ten ton, z którym wypowiadałam owe słowa, odruchowo zachichotałam i przeprosiłam go skinieniem głowy. Kolacja, tak? Niezmiernie mnie to zaciekawiło. Z reguły, gdy zapraszał mnie na kolacje rozmawialiśmy o pracy, firmie i o innych podobnych rzeczach. Ciekawe o czym teraz chciał porozmawiać...
    
    Wróciłam do domu parę godzin później, gdzie czekało na mnie to co zwykle – bałagan. Nie było także Damiena. Może gdzieś poszedł? Miałam ...
«1234...8»