1. Niezapomniane walentynki


    Data: 28.04.2021, Kategorie: BDSM Zdrada teściowa, Mamuśki Autor: Incognito

    To co opowiem przydarzyło się niedawno. Mam 25 lat, jestem na ostatnim roku kierunku dziennikarstwa. Na pierwszym poznałem fantastyczną dziewczynę - Anię. Zaprzyjaźniliśmy się z czasem zakochaliśmy. Już na drugim zamieszkaliśmy razem. Mniej więcej od tamtego czasu znam jej rodziców, ojciec Zbigniew jest właścicielem dużej firmy komputerowej, natomiast matka Ewa pracuje jako urzędniczka. Jak się łatwo domyślić Ania poszła w ślady rodziców i studiuje informatykę. Później zapewne zamierza przejąć firmę po ojcu.
    
    W zeszłe wakacje oświadczyłem się Ani podczas pobytu w Portugalii, planujemy wziąć ślub rok czy dwa po studiach. Koniec zimowej sesji wypadł w tym roku na początek lutego. Ania pojechała do domu, ja pracuję na pół etatu więc zmuszony byłem zostać na ferie w Warszawie a co za tym idzie walentynki mieliśmy spędzić osobno. 13 lutego po południu dzwoniliśmy jeszcze do siebie na skajpie - na pytanie czy może nie przyjadę jutro do niej - skłamałem mówiąc, że niestety nie uda mi się wyrwać. Na prawdę wziąłem sobie dwa dni wolnego i chciałem ją zaskoczyć następnego dnia.
    
    Wsiadłem rano w pociąg i po 3 godzinach podróży, znalazłem się już w jej rodzinnym miasteczku. 15 minut później dzwoniłem do bramy przed dwupiętrowym domkiem jednorodzinnym (a raczej willą) - bywałem tutaj bardzo często.
    
    - Halo - odezwał się domofon
    
    - Kurier, mam przesyłkę dla pani Anny Kowalskiej - odrzekłem
    
    - Proszę niech pan wejdzie, zaraz zejdę
    
    Przeszedłem przez bramę, wszedłem do werandy i ...
    ... prawie zderzyłem się z matką Anki schodzącą z piętra.
    
    - Tomek? Co ty tutaj robisz, miałeś nie przyjeżdżać?
    
    - Do Ani - rzuciłem i spojrzałem wymownie na bukiet róż, który wyjąłem zza pleców
    
    - Romantycznie - uśmiechnęła się Ewa - ale mam dla Ciebie złą wiadomość. Pojechała dzisiaj o świcie ze Zbyszkiem do Krakowa. Miał coś do załatwienia w Company a ona bardzo chciała zobaczyć jak to wygląda od środka, jutro wracają. Porozmawialiśmy chwilę przy wejściu, powiedziałem, że w zasadzie mam wolne do poniedziałku i zostanę poczekam aż wrócą. Ponieważ nic jeszcze nie jadłem chętnie przystałem na śniadanie.
    
    - Szkoda - ciągnąłem rozmowę - no nic, nici z walentynek - błądziłem myślami o tym co straciłem.
    
    Siedząc już w kuchni zreflektowałem się, że przecież jej mama, też siedzi tutaj sama jak kołek a ja i tak nie mam komu dać kwiatków. Nie zastanawiając się długo, wstałem i wypaliłem
    
    - Wszystkiego najlepszego z okazji świętego Walentego Ewo - byliśmy po imieniu.
    
    Wzięła kwiatki, powąchała, powiedziała, że ładnie pachną i zaraz wstawi do wazonu by nie zwiędły. Na końcu ze śmiechem podziękowała i nachyliła się do mojego policzka. Było to zupełnie normalne, bardzo często na powitanie i pożegnanie całowałem ją w policzek. Tym razem jak to zwykłe przy składaniu życzeń cmok - cmok - ... no i trzeci cmok nie wyszedł. Nie wiem jak ale po prostu nasze usta zamiast się minąć to się na sobie zatrzymały. Żaden wielki pocałunek po prostu buziak w usta, natychmiastowe uderzenie krwi ...
«1234»