1. Plaża prawie prywatna


    Data: 19.04.2021, Kategorie: Podglądanie plaża, wakacje, Autor: kornoj

    "Psia krew, przecież to musi być tutaj..." mruknąłem pod nosem wycofując się kolejny raz ze ścieżki kończącej się kolczastymi krzakami blokującymi jakiekolwiek przejście. Za wioską w prawo, strumyczek, skały po prawej stronie... Wszystko było jak osiem lat temu, tylko nie mogłem się dostać na plażę. Wróciłem do głównej ścieżki, wzruszyłem ramionami i postanowiłem spróbować o kawałek dalej.
    
    Osiem lat temu... jak ten czas leci. Skończyłem wtedy właśnie liceum, dostałem się na studia i stwierdziłem, że fajnie by było mieć jakieś ciekawe wakacje, żeby móc się pokazać z najlepszej strony w nowym towarzystwie. A jako że parę miesięcy wcześniej usłyszałem o Interrailu, to postanowiłem spróbować. Idea jest piękna. Bilet kolejowy na wybrany region, albo całą Europę, nieograniczona ilość przejazdów, ważny miesiąc. Spać można w pociągu jak się złapie nocny, więc wystarczy mieć kasę na jedzenie. Kupiłem więc bilet na strefę od Polski w dół aż do Turcji - i pojechałem. Było co opowiadać, kiedy już wróciłem do Polski, a jeden z epizodów tamtej podróży właśnie próbowałem sobie dokładniej przypomnieć. I nie wychodziło mi to zbyt dobrze.
    
    Okazało się wtedy, że w Turcji jeżdżenie na stopa jest lepszym pomysłem niż pociągi. Poznawałem więc ten kraj, jako pasażer mniej lub bardziej szalonych kierowców - serdecznych, przyjacielskich i opowiadających mi historie ich życia za pomocą trzech niemieckich słów, jakie znali. Fajnie było.
    
    Jeden z nich właśnie, kiedy się dowiedział, że śpię ...
    ... czasem w hotelach a czasem nie, odskoczył ponad 80 km od kierunku, w którym jechał, żeby mi pokazać małą plażę niedaleko swojej wioski. Właśnie za wioską w prawo, strumyczek, skały po prawej stronie - wszystko się zgadzało. Morze też było blisko. Tylko dojść się nie dało.
    
    Ta plaża to było najpiękniejsze miejsce na nocleg, jakie w życiu widziałem. Zasypiałem tam wtedy z mocnym postanowieniem, że kiedy już będę miał dziewczynę, to muszę ją tu zabrać i spędzić z nią tu noc. No cóż – z pierwszymi dwoma się nie udało, ale teraz byłem przekonany, że to jest właśnie ta jedna jedyna. Poznawałem to również po tym, że łaziła ze mną od pół godziny po skałach rozgrzanych po gorącym dniu do czerwoności i ciągle jeszcze nie ukręciła mi głowy.
    
    - Dobra - powiedziałem. - Wracamy do tej drugiej ścieżki, co się kończyła strumieniem. Jeśli tam nic nie będzie, wracamy.
    
    Wróciliśmy do drugiej ścieżki, i ta znów, tak jak za pierwszym razem kończyła się strumieniem. Rrrrrrwa mać. Hmmm... Strumień był dość szeroki, ale nie wydawał się jakoś szczególnie głęboki. Nawet nie po kostki, a dno wyglądało na pewne.
    
    - Poczekaj na mnie - poprosiłem Kasię i ruszyłem do przodu. God bless tego, co wymyślił buty z goretexu. Po kilku metrach dotarłem do drugiego brzegu a tam ścieżka biegła dalej. Wystarczyło zrobić kilka kroków i... Plaża!!!
    
    - Ha! Znalazłem! - Przybiegłem z powrotem do Kasi. Podałem jej rękę i razem przeszliśmy strumień. Puściłem ją przodem, dogoniłem już na plaży gdzie się zatrzymała i z ...
«1234...7»