1. Miłość i sztalugi


    Data: 07.04.2021, Autor: bieniek

    ... mądra i wyrozumiała. Położyła się na wznak, nie mogąc odpędzić wspomnień o Andrzeju. Miała szesnaście lat, kiedy starszy o pięć lat chłopak wprowadził ją we wszystkie kręgi miłosnego wtajemniczenia, rozprawiczył. Nauczył radości życia. Udowodnił jak wielką przyjemność można czerpać z posiadania pochwy, dzięki błogosławieństwu oddzielenia orgazmu od prokreacji. Półprzytomny Piotr całował partnerkę wszędzie. Od palców stóp aż po czubek ozdobionej burzą czarnych włosów główki. Wiedziała że to jest ta chwila. Jej język bezwiednie powędrował do obranego ze skórki penisa. Smak mieszanki skutków rozkoszy podniecał dziewczynę, a jej pieszczoty nie zostawały bez odpowiedzi. Systematycznie pozbawiany koktajlu męskiej i kobiecej radości penis sztywniał w oczach. Monika zlizywała spermę i własny śluz, radując się z ponownego wzwodu. Cały czas kontrolowała sytuację, była inicjatorką i przewodnikiem. Kiedy uklękła opierając dłonie o materac i bez słów pokazała jak pragnie być kochana, chwilowe zaskoczenie opuściło Piotra natychmiast. Mimo próśb Iwona nigdy nie pozwoliła mu spełnić tego marzenia. Kobiecy odbyt rozchylał się w miarę lizania tak długo, aż dziewczyna ujęła w smukłą dłoń mokrego penisa i sama zaprowadziła ku szczęściu. Chłopak umierał z radości. Całował ramiona i plecy dziewczyny, raz po raz ocierając żołądź o cudowną delikatność jej odbytnicy. Nie mógł się nacieszyć i dziękował Bogu, że to nie jest pierwszy tego dnia stosunek, że nareszcie może zaspokajać nie tylko siebie. ...
    ... Chciał pieścić srom ukochanej, ale odprowadziła jego rękę na miejsce. Nawet nie chciała się onanizować. Rytmicznie poruszająca się w odbytnicy męskość bardzo wolno prowadziła ją do orgazmu. Zakochiwała się w plateau równie mocno jak w jego sprawcy. W miarę przyspieszania ruchów frykcyjnych dłoń dziewczyny mimowolnie powędrowała do pochwy. Onanizowała się coraz szybciej, wbrew woli. Chciała żeby ten stan trwał wiecznie. Niemożliwe. Rozkosz Piotra narastała lawinowo. Balet nabłonków był niezrównany. Trysnęli równocześnie. Chłopak konał z rozkoszy napełniając jelito ukochanej gejzerem spermy, a ona spazmując zraszała pościel kobiecym nektarem. Nie znał początku ani końca. Odpłynął. Odzyskał świadomość całując plecy i pośladki najdroższej. Położyła się na wznak. Nie był w stanie się powstrzymać. Lizał całą, od stóp do głów. Podziwiał oralnie idealnie równiutkie, niepomalowane lakierem paznokcie u nóg, a potem liżąc łydki i uda niepowstrzymanie dążył do tego jedynego na świecie miejsca. Stolicy wszechświata. Marzenia każdego mężczyzny. Oszołomiony połykał koktajl wspólnego wytrysku, uwielbiając oralnie jego sprawczynię. Usnęli zjednoczeni ciałem i duszą, przepojeni miłością. Cześć, jak tam u was? – usłyszał jak przez mgłę Piotr. Zapomniał zamknąć drzwi. Ale jak, skąd tu on? Struchlały nie był w stanie otworzyć oczu. Robert? – wymamrotał. Nie miał pojęcia jak się tłumaczyć przyjacielowi leżąc nago w łóżku z przyklejoną jak plaster jego dziewczyną. Tak się cieszę, że się udało – ...