1. Sny, wspomnienia, nie widzę między nimi…


    Data: 17.03.2021, Kategorie: Fantazja Brutalny sex BDSM kontrowersyjny, kraina snów, Autor: toadinthefog

    Karczma "Pod chorągwianą Klaczą" powoli była zamykana na noc. Nieliczni goście w większości opuścili już budynek, udając się do swoich domostw. Hulda, właścicielka przybytku, udała się już na spoczynek. Obowiązki związane ze względnym doprowadzeniem karczmy do ładu pozostały więc na ciemnych barkach Saadi. Pracownica metodycznie wykonywała swoje zadanie, zerkając co jakiś czas w stronę postawnego norda, który od dwóch dni wynajmował pokój na poddaszu.
    
    Tallak siedział z przydziałem norskiego miodu przy palenisku, chłonąć jego przyjemne ciepło. Trunek robił swoje, odsuwając ból mięśni, dając najemnikowi chwile zasłużonego wytchnienia. Szorstka dłoń niemal pieszczotliwie głaskała kufel, błękitne oczy zaś utkwione były w tańcu przygasających płomieni. Sosnowa woń zmieszana z zapachem suszonych ziół niosła umysł norda daleko...
    
    Wewnątrz umocnień otaczających kopalnie Wąwóz Żółci trwała suto zakrapiana libacja. Kilka godzin wcześniej klan Brzuchów dokonał udanego napadu na wóz kupiecki zmierzający z Samotni do Falkret, zdobywając pokaźne łupy. Właściciela i jego obstawę wyrżnięto, kobietę zatrzymano w ramach atrakcji. Zdawało się, że członkom klanu wreszcie dopisuje szczęście. Niespełna dwa tygodnie temu Uglúk nakazał przeniesienie z obozu przy Wysuniętym Potoku do tej opuszczonej kopalni, naprawę umocnień i "zaszycie się". Sprawy wyglądały źle, ale herszt wiedział, że to tylko kwestia czasu. Przewodził tej bandzie od ponad dwóch lat i teraz dzierżył dumny przydomek ...
    ... "Mocarz". Nikt w klanie nie kwestionował jego władzy, zwłaszcza że całą opozycję stłamsił własnymi rękami.
    
    Uglúk siedział w jednym z tuneli kopalni, przystosowanym do bycia "jego kwaterą główną". Stół, krzesło, skrzynia, kilka map, mizernie zbite łóżko pokryte skórami wilków. Wystarczyło. Orkowie są twardzi, a Herszt był kawałkiem naprawdę solidnego orka.
    
    Mocarz dokończył kolejną butelczynę trunku, po czym ruszył ku wyjściu z kopalni. Tam, przy ognisku, znalazł kilku swoich kamratów, w stanie mniejszego lub większego upojenia. Zerknął w stronę pobliskiego wozu, szczerząc kły. Widok związanej kobiety tylko rozniecił jego pragnienie. Poczuł, jak krew powoli napływa mu do przyrodzenia.
    
    - To będzie dobra noc – mruknął do siebie.
    
    Zgodnie z jego poleceniem nikt nie ważył się ruszyć kobiety, nikt nie miał pierwszeństwa przed wodzem. Zawsze pierwszy, zawsze dominujący, zawsze po jego myśli. Prawdziwy pan życia i śmierci. Ruszył w stronę łupu, stawiając kroki tak, aby kobieta dokładnie słyszała, że się do niej zbliża. Strach stymulował orka na poziomie zwierzęcym. Sprawiał, że krew szybciej krążyła w jego żyłach. On był łowcą, drapieżnikiem. Ona ofiarą złapaną w pułapkę. Krok za krokiem, coraz bliżej, coraz wyraźniej. Obserwował ją, upajał się jej próbami wyswobodzenia się, jej rosnącą desperacją. Wiedział, że to nic nie da.
    
    - Nie, nie, nie proszę nie, nie zabijajcie mnie, moja rodzina dużo za mnie zapłaci, bardzo dużo – skamlała kobieta, próbując uciekać niczym przypalany ...
«1234»