1. Strzyga


    Data: 10.03.2021, Kategorie: Fantazja historia, Autor: domicjan

    Kasperek był jednym z mieszczan i kupców Starego Sącza. Pewnego razu kupił on na Węgrzech wino, ale Węgier przez omyłkę między beczkami wina wydał mu beczkę z pieniędzmi. Poznawszy omyłkę, żądał od Kasperka zwrotu tej beczki. Kasperek się zaparł. Węgier zrobił mu proces i pociągnął do przysięgi. Kasperek przysiągł tą rotą: "Jeśli nie mówię prawdy, niech mnie nie przyjmie po śmierci ani ogień, ani woda, ani ziemia, ani piekło, ani niebo". Wkrótce zmarł, ale nie było sposobu go pochować. Zakopany w ziemię, nazajutrz leżał na wierzchu; wyrzucany w ogień - nie gorał, zatopiony - wypływał na brzeg; a zarazem włóczył się przez całe na białym koniu po ulicach miasta. Nikomu nic złego nie robił, był nawet tak powolny, że przez okno zazierał, kiedy go zawołano po imieniu, tylko wiecznie milczał. Dopiero pewnej czarownicy udało się go zwabić i zaspokoić pogrzebem nowego rodzaju: oto powiesiła go na włosku; w tej więc postawie uschłszy i w proch się rozsypawszy zakończył swoją jazdę.
    
    Odgłosy kroków przerwały głośne czytanie grubej księgi. Ręka obleczona w misternie wykonaną rękawicę leniwie przewróciła pergaminową kartę.
    
    - Mistrz Jan? - zapytała postać wchodząca do komnaty.
    
    - Zaiste jestem mistrzem Janem chłopcze. Któż cię do mnie przysyła? - zapytał mężczyzna drapiąc się po siwiejącej brodzie.
    
    - Biedna wdowa po rycerzu Samborze z Myszkowic - odpowiedział chłopak patrząc w dół.
    
    Chłopak zdawał sobie sprawę, że mistrz Jan wcale nie był zwykłym człowiekiem. Babcia mu ...
    ... mówiła, że mistrz ma moc, o której w jego wsi tylko szeptano. Nikt nie mógł tego powiedzieć na głos, albowiem mieszkańcy zawarli z mistrzem takowy pakt. A nikt nie chciał we wsi stracić jedynego maga.
    
    - A więc prowadź chłopcze. - rozkazał mistrz Jan i powolnym krokiem podążył jego śladami.
    
    ***
    
    Trakt był prawie nie przejezdny. Droga jeszcze pamiętająca czasy Kazimierza Wielkiego rozsypywała się w drobny pył. Kamienie pękały pod naporem kół. Wozy zastygały w miejscu. A do tego ta zamieć. Z resztą czego się spodziewać, po zimie. Cała korona polska była pewnie pod zaspami śniegu. Mistrz Jan obleczony w ciepłą opończę oraz borsucze futro przedzierał się przez zaspy śniegu. Jego broda oraz długie, przerzedzające się długie włosy targane były przez wiatr.
    
    - Zatrzymaj się chłopcze! - wywrzeszczał z całych sił mężczyzna. - Nie będziemy się tak męczyć. Zamknij oczy i nie patrz pod żadnym pozorem. Chwyć się mego płaszcza. Nie chciałbym byś gdzieś mi zniknął - powiedział mężczyzna jak najgłośniej się da. Chłopiec zacisnął w strachu powieki i nie chciał ich wcale otwierać. Przypomniało mu się, że stara babka przestrzegała go przed sprzeciwianiem się woli czarodzieja. Podobno jej kuzyna pewien mag zamienił w żabę. To wyobrażenie jeszcze bardziej w chłopcu wzbudziło lęk. Mistrz Jan poczuł, że chłopak wcale nie drży z zimna. W jego mimice twarzy dostrzegł grozę. - Czarnobohu, Septualisie i wy istoty z innego świata, które powierzyłyście mi moc bym mógł z niej w pełni korzystać. Dajcie ...
«1234...»