1. Samotnik


    Data: 27.03.2019, Autor: batavia

    "Chciałem poddać się próbie pracy bez kresu,
    
    bez wytchnienia, przy skąpym odżywieniu,
    
    w atakach żywiołu morza, w lęku,
    
    w potwornym lęku samotności” ¹
    
    Przekleństwo. Bezruch i martwota. Rozpalony dysk skrył się za widnokręgiem. Dobiegł końca kolejny dzień, gdy tropikalne słońce odbiera siły, otępia. Pozostało nieruchome, okropnie duszne powietrze i gładka powierzchnia wokół, niezmącona najlżejszym tchnieniem wiatru. W górze zapalają się kolejne konstelacje gwiazd. Cisza. Mam wrażenie, że siedzę na granatowej tafli szkła, w której odbija się bezchmurne, wyiskrzone po horyzont, nocne niebo. Księżyc srebrną tarczą jaśnieje w mroku. Czasami wydaje mi się, że w ciemniejszych plamach dostrzegam wykrzywioną w szyderczym uśmiechu twarz. Niemy i jedyny świadek mojej bezsilności. Schodzę pod pokład. Wnętrze przypomina rozgrzany piec hutniczy. Ciało momentalnie pokrywa się kropelkami potu. Najchętniej uciekłbym z powrotem na pokład. Z westchnieniem rezygnacji siadam na koi. Moje nagie pośladki kleją się do obicia. Włączam światło. Mała lampka nad stołem nawigacyjnym rozświetla mrok kabiny. Machinalnie próbuję uruchomić radionadajnik. Bez skutku. Ekranu nie ożywia wewnętrzny blask kontrolek. I tak już od dwóch tygodni.
    
    – Jeszcze to. – Własny głos wydaje mi się obcy. Nienaturalny. – Przestań się nad sobą rozczulać i bierz się do roboty, … leniu – kończę szeptem.
    
    Nic nie robię, najmniejszego ruchu, gestu. Zniechęcony usiłuję zebrać myśli. Wszystko, czego oczekiwałem po tym ...
    ... rejsie, cały entuzjazm i wiara we własne siły ­­­­­­– wszystko to rozsypało się na popiół w zetknięciu z rzeczywistością. Ocean mnie oszukał, poddał zaskakującej próbie. Nie dotrzymałem słowa. – Ta myśl jest jak dotknięcie rozpalonym żelazem. Brutalna prawda przebija się przez zasłonę obojętności. Przymykam oczy i widzę… odwraca w moją stronę uśmiechniętą twarz… dziwne, czuję zapach… wydaje się znajomy, wciągam powietrze – aromat drzewa sandałowego. Jej ciało wabi, woła ku sobie, jest najważniejszą osobą w moim życiu. Ukochana kobieta. Uchylam powieki wspomnienie ulatuje. Coś we mnie się budzi, iskra energii, narasta wstyd, że… Więc schylam się i spod blatu wysuwam skrzynkę z narzędziami. Te kilka ruchów – odpięcie zatrzasków mocowań i postawienie jej pod nogi – sprawia, że czuję się zmęczony. Wyssany z sił przez parne, powietrze kabiny. Zaczynam odkręcać kolejne śrubki mocowania obudowy. Śrubokręt ślizga się w spoconej dłoni. W końcu się udaje i odkładam cały panel na koję. Zaglądam do środka, wypełnionego plątaniną różnokolorowych kabli. W obliczu oporników, kondensatorów i innych nieznanych mi podzespołów jestem bezradny. W tym momencie zdaję sobie w pełni sprawę, że naprawa przekracza moje umiejętności.
    
    Cholera, i co teraz? – zastanawiam się chwilę. Jedyne, co mogę zrobić, to sprawdzić połączenia. Wycieram wilgotne dłonie w leżący na koi koc. Każdy kabelek wyciągam, a złącze oczyszczam z nalotu soli. Czoło mam mokre od potu. Czuję strużkę spływającą przy uchu. Drażni. ...
«1234...8»