1. Rozwod a nie wzwod


    Data: 29.11.2020, Kategorie: Lesbijki Autor: orfeusz

    Przybiegła do mnie prosto z pracy. Najpierw zjadłyśmy obiad, celowo odwlekając moment zbliżenia. Zmywałam naczynia. Olga je wycierała, przymilając się i dowcipkując.
    
    - Zostaw te gary, bo zabraknie nam czasu na inne przyjemności i będę musiała zabawić sie z członkiem Jarka. Boże, gdyby on wiedział, że liżę cipkę innej kobiecie, wziąłby ze mną rozwód - powiedziała.
    
    O mało nie trafił mnie szlag.
    
    - Proszę, proszę - warknęłam. - Co za cudowna przemiana! Rok temu nie wiedziałaś, co masz między nogami, a dziś zachowujesz się jak dziwka.
    
    Uderzyła mnie w twarz. Poczułam na brodzie dotyk mokrej szmaty, której nie zdążyła odłożyć. Przez chwilę gapiłam się na nią z niedowierzaniem, potem upuściłam talerz. Rozbił się z głośnym brzękiem.
    
    - Co to miało znaczyć? - spytałam wściekłym głosem.
    
    - Wybacz mi - przestraszyła się. - Wybacz, ale dłużej tego nie zniosę.
    
    Uciekłam z kuchni, upokorzona i zła na cały świat.
    
    O co jej chodziło z tym "dłużej tego nie zniosę"? Przecież to ja musiałam znosić jej faceta i budzić się co rano w pustym łóżku. Chyba zwariowałam, wdając się w romans z mężatka, ale skąd mogłam wiedzieć, że zakocham się jak nastolatka?
    
    Poznałyśmy się na osiedlowym targowisku. Spłoszyłam kieszonkowca, który próbował ją okraść. Z wdzięczności postawiła mi kawę, a tydzień później zostałyśmy najlepszymi koleżankami. Lubiłam uwodzić atrakcyjne kobiety. Olga była ładna, mądra i ciepła. Nie przeszkadzało mi, że ma męża, zaś ona nie uciekła z krzykiem, kiedy się ...
    ... dowiedziała, ze jestem lesbijka. Mało tego - wyglądała na zainteresowana, więc nie byłam zaskoczona, kiedy sprowokowała nasz pierwszy pocałunek. Szczerze mówiąc, chciałam na nim poprzestać, ale zanim się zorientowałam, leżałyśmy nagie na moim łóżku i właśnie wtedy zaczęły się problemy. Olga nie potrafiła się odprężyć. Reagowała wstydliwie na każdą pieszczotę. Peszył ją każdy gest. Czułam, jak z minuty na minutę robi sie coraz bardziej spięta. Rozbudzałam ją powoli. Głaskałam i oswajałam jak nieufne zwierzątko. Była podniecona, mokra i otwarta, ale nie potrafiła pokonać blokady w swoim mózgu.
    
    - To nie ma sensu. Przepraszam - westchnęła w końcu i zaczęła się ubierać.
    
    - Czy to moja wina? - spytałam, bo nigdy wcześniej nie przytrafiła mi się podobna historia i poczułam się jak facet, któremu nie stanął.
    
    - Moja. Ty jesteś cudowna.
    
    Zadzwoniła następnego dnia i poprosiła o kolejne spotkanie. Tym razem postanowiłam być ostrożna i nie doprowadzać do niezręcznych sytuacji. Odebrała moją wstrzemięźliwość w dramatycznie przewrotny sposób.
    
    - Nie chcesz mnie, bo jestem do niczego - stwierdziła ze łzami w oczach.
    
    Coś mi w sercu zagrało dźwięczną nutą.
    
    - Bzdura! – zaprotestowałam gorliwie. - jesteś piękna, pociągająca i pragnę cię.
    
    - Ale? - uniosła śliczne brwi.
    
    - Masz męża i nie czujesz się ze mną swobodnie. Nie podobam ci się w sposób, w jaki ty podobasz się mnie. Dlatego nam nie wychodzi.
    
    Ujęła moja dłoń i popadła w zamyślenie. Siedziałyśmy na kanapie. Jej udo i ...
«12»