1. Paź królowej – 23| Kłamczucha


    Data: 27.11.2020, Autor: candy

    Obudziło mnie krzątanie Hannah. Przez chwilę leżałam nieruchomo, starając się wsłuchać w odgłosy zza drzwi. Wydawało mi się, że rozmawiała z kimś przez telefon. Mówiła cicho, więc nie byłam w stanie rozróżnić słów. Wstałam z łóżka i nago, na palcach podeszłam do drzwi, po czym maksymalnie się do nich przybliżyłam.
    
    – Zaraz wychodzę… tak, jeszcze śpi. Ostatnio mało wychodzi z pokoju. I bardzo dobrze. – Głos zaczął jej drżeć. – Myślałam, że gdy minie trochę czasu, to się zaprzyjaźnimy… ale ona jest dziwna. Była od początku, a teraz… sama nie wiem. Zachowuje się coraz dziwniej. Boję się jej. W nocy słyszałam jakieś dziwne odgłosy. Nie wiem, co tam robiła, ale brzmiało jak ostra masturbacja.
    
    Nie trzeba było geniusza, żeby się domyślić, że mówiła o mnie.
    
    Z jednej strony czułam rozbawienie – bała się mnie, choć specjalnie się o to nie starałam – ale z drugiej zaczynałam się irytować.
    
    Rozmawiała o mnie?
    
    Uważała, że miała prawo wygłaszać jakieś opinie na mój temat?
    
    Miałam ochotę otworzyć drzwi i powiedzieć jej, żeby nie wtykała nosa w nie swoje sprawy. Żeby się zamknęła i nie rozpowiadała o mnie znajomym. Żeby zamiast się wypowiadać na mój temat, spojrzała wreszcie w lustro. I żeby nie dopieprzała się do mojego życia, tylko zajęła się swoim grubym tyłkiem, który psuł mi humor co rano.
    
    Ale nie zdążyłam, bo czyjaś chłodna ręka owinęła się wokół mojego nadgarstka.
    
    – Dzień dobry – mruknął Dan, przyciskając wargi do mojego prawego ucha. – Dobrze ...
    ... spałaś?
    
    Irytację zastąpiła błogość. Odwróciłam się do niego z uśmiechem.
    
    – Za dużo to nie spałam tej nocy – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a on uśmiechnął się szeroko.
    
    Stał przede mną nagi. Nigdy się tak nie prezentował; zazwyczaj to ja czułam się na tyle lubieżnie, by paradować bez ubrań. Wtedy Dan tylko siedział i się na mnie patrzył.
    
    Teraz zaczynał się do mnie upodabniać.
    
    Ciało przy ciele. Skóra przy skórze.
    
    Cudowne uczucie, które wywoływało przyjemne ciarki.
    
    W tym momencie postanowiłam porzucić wszelkie wątpliwości i pytania.
    
    Kogo obchodziło, dlaczego Dan tu był i dlaczego czasami zachowywał się jak żywy człowiek, a czasami był niematerialną postacią?
    
    Nie mnie.
    
    Już nie.
    
    Najważniejsze było tylko to, że był obok. Pomagał mi. Wspierał mnie. Był obok zawsze, kiedy go potrzebowałam.
    
    – Twój telefon wibrował – stwierdził i podał mi komórkę. Nawet nie zauważyłam, że trzymał ją w ręce. – Twój chłopak chyba się za tobą stęsknił.
    
    Jackson. Jak mogłam o nim zapomnieć? Ostatnio w ogóle nie czułam się sobą. Miałam na głowie Dana i konfrontację z ojcem. Jakimś cudem Jackson spadł na dalszy plan.
    
    Musiałam to zmienić.
    
    Musiałam znowu przypomnieć sobie, kim byłam.
    
    Nie odpisałam mu na smsy i pewnie był wściekły.
    
    Zerknęłam na ekran. Byłam zdeterminowana.
    
    Ignorując wzrok Dana, od razu odpisałam:
    
    Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
    
    Chciałam. Chciałam do niego wpaść i chciałam jeszcze jednej rzeczy, której oboje się spodziewaliśmy, że się ...
«1234...»