1. Sex spotkanie


    Data: 24.11.2020, Kategorie: Romantyczne Autor: orfeusz

    Zobaczyłem ją na polanie, w jej długich włosach tańczył wiatr, jej ciało pogładził łagodnie poranny podmuch. Szła zamyślona, patrząc w niebo, jakby gdzieś daleko szukała odpowiedzi. Bosymi stopami trącała krople rosy zanurzonymi w ocenie polnych kwiatów. Przemawiała najmniejsza częścią ciała. Patrząc na nią utonąłem w marzeniach, wyobrażałem sobie, że dotykam jej włosy, zdobione kroplami porannej rosy.
    
    Patrzyłem nieśmiało, kiedy nasz wzrok się spotkał. Spojrzałem w jej oczy i wtedy poczułem delikatne mrowienie, nie miałem jeszcze nigdy takiego odczucia, to coś takiego jakby stadko motyli latało w środku.
    
    Minąłem ją i po chwili odwróciłem głowę, ona też spojrzała w moim kierunku, zawołała
    
    - Idziesz na spacer? - ja milczałem zawstydzony tą sytuacją. Po chwili odpowiedziałem że tak piękny poranek szkoda zmarnować i chodzę sobie bez celu.
    
    Podszedłem do niej, przedstawiłem się i zaczęliœmy rozmawiać. Z początku rozmowa się nie kleiła, lecz w trakcie jakby bariera, która nas dzieliła znikła. Zaproponowała, że możemy iść razem, nie spodziewałem się, że mi to zaproponuje, gdyż była niezmiernie piękna, i mogła mieć przystojniejszego ode mnie, lecz chyba wpadłem jej w oko, ponieważ rozmowa była coraz bardziej otwarta. Zaczęła opowiadać o sobie, słuchałem uśmiechałem się i czasem wtrąciłem jakieś zdanie. Zapytała mnie:
    
    - Czy jesteś wstydliwy? - a moje lica momentalnie oblał rumieniec, uśmiechnęła się tylko, nic nie mówiąc złapała mnie za rękę, jednocześnie spoglšdając ...
    ... takim spojrzeniem, że momentalnie cały zadrżałem. Spytała:
    
    - Zimno Ci?
    
    - Nie, tylko to Twoje spojrzenie
    
    - To może pójdziemy razem? - spojrzałem znowu w jej oczy, drżšcym głosem powiedziałem:
    
    - Tak - długo szliśmy w milczeniu, jednocześnie zaczęliśmy mówić tak, że nas to ubawiło. Gdy ponownie spojrzała mi w oczy nie wytrzymałem i musnąłem delikatnie jej policzek dodając, że ma cudowny kolor jakbym patrzył na ocean. Stając obok niej, spojrzałem na jej piersi. Były okrągłe i dość duże. Wtedy zauważyłem, że jej sutki zrobiły się zaostrzone, jakby z zimna. Zauważyła to i trochę się zawstydziła, dodając że to chyba normalne w takiej sytuacji.
    
    Nagle z oddali dochodził grzmot. Niebo ciemniało coraz bardziej, z góry zaczęły spadać duże krople deszczu. Jej mokra bluzka już nie skrywała niczego. Zrobiła się od wody prawie przeźroczysta. Nie miała stanika, zakrywała je dłońmi, lecz były tak duże, że to nic nie pomagało. Zdjšłem koszulę i okryłem ją. Uśmiechnęła się jakże serdecznie, mówiąc jednocześnie:
    
    - ChodŸ, mieszkam niedaleko, osuszymy się - deszcz był coraz intensywniejszy. Już byliśmy cali przemoczeni, gdy przed nami w środku lasu stoi drewniany dom. Powiedziała:
    
    - Jesteśmy na miejscu
    
    - A ktoś nie będzie miał nic przeciwko, że przyszedłem?
    
    Odpowiedziała, ze jest tutaj sama, a rodzice wyjechali za granicę na miesiąc. Weszliśmy do środka. Dom był piękny, dużo jelenich rogów, wypchanych zwierząt. Spytałem, czy ojciec jest leśniczym, odpowiedziała twierdząco. ...
«123»