1. Dziwka - część 13 - Adaś


    Data: 17.10.2020, Kategorie: Geje Autor: MeskaDzivka

    Adaś był historią krótką. Przeleciał przez moje życie z szaloną intensywnością i znikł, wypalił się, implodował pod ciśnieniem emocji. Popełnił błąd, ja również i tylko częściowo mogę się usprawiedliwiać, że byłem kim byłem – pracującą w burdelu dziwką, dla której udany dzień to kilka papierków otwierających drogę do tyłka. Adasia to przerosło.
    
    Wizyta u pani Ewy miała być eksperymentem. Już od początku się oszukiwał. Miał czterdzieści jeden lat, za sobą rozwód a kolejny na horyzoncie. Karierę w sporcie zamienił na biznes, w którym również wybił się na gwiazdę. Wysoki, przystojny do bólu – dziewczyny zazdrościły tych spotkań – przez całe dotychczasowe życie spychał w głąb siebie pragnienie męsko-męskiej relacji. On, pedał? Ciota pierdoląca się z facetem? Był na imprezie, plotkowano o burdelach, ktoś kto zapewne nas odwiedzał wspomniał o duetach dodając, że chłopak spotyka się sam, w domu awantura z żoną, rano kac i wstręt do siebie, że wszystko nie tak, że można inaczej. Zadzwonił.
    
    To nie był dobry dzień. Gdy w Adasiu, podgrzewana kacem dojrzewała myśl, by rozszerzyć skalę życiowych doznań ja byłem już po pierwszym spotkaniu. Dwie godziny, przedłużył, mordowania się z ulotną erekcją nie dającą szans na przejście do dania głównego. Cztery zmarnowane gumki, solidna dawka gimnastyki i szukania pozycji, w której cokolwiek się uda, palce, dildo, żel żeby było luźniej, wszystkie sztuczki, triki tylko po to, by w końcu wyciekł, skapnął na mój język trzepiąc półsztywne ...
    ... przyrodzenie.
    
    Telefon jak telefon. Wypytał jak wyglądam, co można, ile, za ile, głos miał ciepły, głęboki, sensualny choć skłamał bym pisząc, że poświęciłem tej rozmowie szczególną uwagę. Dziewczyny, jeśli była taka możliwość, często przekazywały telefon w sprawie moich spotkań. Jeden z wielu, umówił się na szesnastą a ja pobiegłem ogarnąć się dla Mokrego Piotrusia.
    
    Piotruś, czyli korpulentny pan Piotr z połową wieku na karku ulubieńcem nie był. Szczecina zarostu mało komfortowo drapała a wędrówki językiem pomiędzy nogi, moje i dziewczyn, stały w uczuciach nie był wypełniały większą część spotkań. Sapał przy tym, mlaskał i z fredrowską wprawą komentował widoki i smak. Spełnienie osiągał z trudem, tuż po odkręcał kranik. Chcąc nie chcąc na finałowe epizody trzeba było przenieść się do łazienki.
    
    Od czternastej miałem przerwę. Nadal nie był to dobry dzień, zepsułem ekspres do kawy. Intencje miałem dobre, chciałem odetkać wylew. Plastik pokrywki ustępował opornie, aż pękł.
    
    Adaś zjawił się punkt szesnasta. Wyglądał świetnie pomimo bagażu tremy. Markowe ciuchy, błyszczące półbuty, przewieszony z wystudiowaną nonszalancją przez ramię płaszcz. Poprosił kawę chyba nie wiedząc jak powiedzieć „czy możemy już iść na pokój”. Kawę podała Ewa prawie upuszczając filiżankę. Wieczorem w rozmowach Adaś był tematem numer jeden. Tylko ja nie wiedziałem, że on to ten właśnie on a ta jego żona..
    
    Mężczyzna na kacu kochankiem jest umiarkowanym. Seks jak seks. Było dobrze, dość namiętnie. ...
«123»