1. Szmaragdowe sny


    Data: 15.10.2020, Autor: mowszeptem

    Stuknęłam palcem w 7-calowy ekran tabletu, wbijając wzrok w wirujące za oknem płatki śniegu. Westchnęłam cicho, wspominając ostatnie spotkanie z Karolem. Tak bardzo chciałam znowu poczuć jego zapach, zobaczyć jego dołeczki w policzkach i zasmakować jego ust. Niestety nie było mi to dane. Chłopak na dobre o mnie zapomniał, właściwie stwierdził, że nie mam na co liczyć. Życie jest brutalne - rzucił na odchodnym, zabierając swoją szczoteczkę do mycia zębów i koszulę. Chyba przyzwyczaiłam się już do samotności. Każdy kolejny facet w moim życiu to jakaś porażka. Jeden żonaty, drugi rozwodnik a trzeci mówi, że jest gejem. Tylko jeden, jedyny w swoim rodzaju - Paweł - zawsze był przy mnie. Przyjaciel na dobre i na złe.
    
    Na zegarku widniała godzina 18. Za oknem panował półmrok. Byłam zmęczona. To chyba aura zimowa tak na mnie działała. Postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel. Napuściłam wodę do wanny, wlałam do niej kilka olejków i zanurzyłam się po samą szyję, oddychając głęboko. Czułam, jak zmęczenie odchodzi z mojego ciała. Zastępowało je błogie rozkojarzenie. Po kilkunastu minutach, kiedy woda zaczęła robić się zimna, chwyciłam za maszynkę do golenia i wydepilowałam starannie pachy, okolice bikini i nogi. Owinęłam się białym, puchowym ręcznikiem i poszłam do sypialni w poszukiwaniu ciuchów. Było mi zimno, dlatego założyłam długą, wełnianą tunikę w kolorze brązu. Pod spodem nie miałam bielizny - i tak nie spodziewałam się gości.
    
    Szłam boso do salonu. Rozpaliłam w kominku i ...
    ... włączyłam czerwone lampki na choince. Miałam ochotę na dobry film. Moją sielankę przerwał jednak dzwonek do drzwi. Idąc otworzyć drzwi, zatrzymałam się na chwile przy lustrze. Spojrzałam na swoje odbicie: brunetka, włosy do pasa, błękitne oczy, pieprzyk na prawym policzku, zadziorny nosek. Nie należałam do mega chudych, nie byłam też bardzo gruba. Byłam... w sam raz. Przeczesałam dłonią włosy i otworzyłam drzwi.
    
    - Paweł... - mruknęłam, robiąc mu miejsce w przejściu.
    
    - Cześć Oliwka. Wpadłem ci nieco... Poprzeszkadzać - spojrzał znacząco na czerwone wino, które trzymał w dłoniach.
    
    Uśmiechnęłam się delikatnie, drapiąc się po szyi. Uwielbiałam Pawła. Był zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Nigdy mnie nie denerwował, zawsze rozumiał.
    
    Długo rozmawialiśmy. Siedzieliśmy tak przy kominku na skórze z niedźwiedzia, popijając czerwone wino. Z czasem atmosfera przybierała rumieńców. Języki się rozluźniły, humor podskoczył do wyśmienitego. Coś zrozumiałam... To nie Karola, Andrzeja, Michała chciałam... Chciałam Pawła. Czarnowłosego, wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę o ciepłych, brązowych oczach. To jego przez cały czas kochałam.
    
    - Paweł, ja... Nie wiem jak ci to powiedzieć. Proszę, nie myśl tylko, że to sprawka wina. Chodzi o to, że podobasz mi się - przygryzłam delikatnie wargę, wpatrując się w niego bojaźliwie.
    
    Paweł zmarszczył brwi. Zdecydowanie wyglądał na zszokowanego. Strzelił palcami - tik nerwowy - i przybliżył się nieco do mnie.
    
    - Oliwka, gdybyś tylko ...
«12»