1. Wielkie lanie 2.


    Data: 11.10.2020, Autor: chaaandelier

    Czerwona czy zielona? Chyba zielona ma większą szansę wpaść. Odchyliłam się od stołu i jeszcze raz przyjrzałam się dokładnie. Wzięłam głębokich oddech i uderzyłam. Biała bila poleciała i ruszyła w stronę zielonej. Ta pod wpływem uderzenia potoczyła się i wpadła do dziury. Dokładnie tam gdzie chciałam. Uśmiechnęłam się i spojrzałam triumfalnie na Marcela.
    
    - Mówiłam Ci, że jestem w tym dobra. – zaśmiałam się i upiłam kilka łyków piwa. – No ściągaj spodnie. – dodałam i oparłam się o ścianę patrząc na niego. Zrobił niezadowoloną miną, ale grzecznie zaczął rozpinać spodnie. Miałam idealny widok na jego ciało. Koszulka leżała już na ziemi, a do niej dołączyły już spodnie.
    
    - To nie fair. Ty jesteś jeszcze ubrana. – powiedział i podszedł do stołu. Wiedziałam, że teraz będzie próbował za wszelką cenę wbić chociaż jedną bilę. Ale jak na razie nie udawało mu się to. Nie był najlepszym graczem. Marcel był moim kumplem od jakiś dwóch lat. Poznaliśmy się na zajęciach z karate. Z początku nie przypadliśmy sobie do gustu, ale kilka wspólnych wyjść zrobiło swoje i zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ciągle się uśmiechałam, spoglądając na niego. Upiłam jeszcze kilka łyków i nagle uśmiech znikł. Mój drogi przyjaciel trafił. Skubaniec.
    
    - Na pewno oszukiwałeś! – powiedziałam, ale zaczęłam ściągać koszulkę. Tak naprawdę nie miałam ochoty się przed nim rozbierać. Byliśmy przyjaciółmi, ale nigdy nie wykroczyliśmy po za strefę przyjaźni. Każde z nas było singlem, ale ja nie czułam do ...
    ... niego pociągu. Chociaż Marcel był bardzo przystojnym mężczyzną. Widziałam jak kobiety patrzyły na niego i na mnie. Dziwiły się, że ten atrakcyjny facet koleguje się z kimś takim jak ja. Szarą myszką. Miałam kilka kilogramów aż nadto. Jakoś nigdy nie potrafiłam schudnąć. Mimo, że uwielbiałam się ruszać kochałam też jeść. A niestety jedno nie łączyło się z drugim. Skrzyżowałam dłonie na piersi i patrzyłam na niego.
    
    - No Anka. Nie masz się czegoś wstydzić. Przecież już widziałem Cię nago. – uniósł kąciki ust do góry i zabrał się za wbijanie następnych kul. Jak na złość udało mu się jeszcze dwa razy. Teraz ja stałam prawie nago i jedynie figi osłaniały moją kobiecość.
    
    - Przyznaj się, że specjalnie udawałeś ofermę żeby mnie rozebrać. Marcel, wystarczało poprosić. – odparłam zakrywając bujne piersi. Westchnęłam cicho i chwyciłam kij. Tym samym mój kochany przyjaciel mógł zobaczyć moje piersi. Wiem, że już kiedyś widział mnie przez przypadek bez bielizny, ale nie sądziłam, że uda mu się mnie rozbierać. Na szczęście sam już był w bokserkach. Cholera, cholera! To nie tak miało wyglądać. Pochyliłam się nad stołem, czując na sobie wzrok kumpla. Wzięłam oddech i uderzyłam. Biała bila potoczyła się przez stół i idealnie trafiła w żółtą, która wpadła do dziury.
    
    - Ściągaj galoty! – zaczęłam się śmiać i skakać z radości, ale wtedy Marcel doskoczył do mnie. Chwycił mocno moje biodra i przyciągnął do swoich.
    
    - To teraz nagroda pocieszenia dla przegranego. – szepnął bardzo blisko mojej ...
«123»