1. W Piekle cz. VI


    Data: 26.09.2020, Autor: oliviahot17

    Dzisiaj znowu wróciłem do Piekła cały nabuzowany. Jakiś idiota za wszelką cenę próbował wyślizgnąć sie z rąk wściekłych szefów handlu narkotykami, próbując zwiać samochodem. Utrudniał to im i mnie przede wszystkim, bo skubany kilka razy dosłownie otarł sie o smierć. Dopiero kiedy wysiadł z tego przeklętego audi i zaczął biec przez las, niefortunnie potknął sie o kamień i sam strzelił sobie w brzuch. Najlepsze było to, ze nawet do głowy mi nie wpadło zeby podstawić przeszkodę na jego drodze. Skupiłem sie na naprowadzanie wrogów na jego trop. Ten kretyn samodzielnie zapewnił sobie smierć. Ja nawet nie byłem tam potrzebny.
    
    W ogóle niezbyt pasowało mi zajmowanie sie kimś tak mało ważnym. Zamiast grubej ryby przydzielono mi jakiegoś wypierdka, który co najwyżej stanowił czyjeś pożywienie. Nie cierpię kiedy przydziela sie mnie do mało istotnych zleceń. Tylko ze wszystkie ważne misje sie skończyły, na razie naszym jedynym zajęciem jest łapanie niesfornych dusz grzeszników i prowadzenie ich przed Sąd. Wszędzie panuje podejrzany pokój. Nie podoba mi sie to.
    
    Wróciłem do swojego pokoju, zrzuciłem ciuchy i wszedłem pod chłodną wodę prysznica. Lubię ciężar własnego ciała, odczuwać bodźce, dlatego mam go ze sobą nie tylko podczas wizyt w Domie Rozpusty, w którym z resztą od ostatniego zlecenia coraz rzadziej bywam.
    
    Ale wtedy czułem silną potrzebę spuszczenie z siebie nagromadzonego napięcia. Moze niezobowiązujący seks pozwoli mi choć na chwile zapomnieć o porażce i sie ...
    ... zrelaksować? Z takim nastawieniem udałem sie pod bramę Domu.
    
    -Pan Nathan... - wydukała zaskoczona recepcjonistka z szeroko otwartą buzią. Nie znam jej, pewnie jest nowa.
    
    - Stanowisko 9, proszę - powiedziałem stanowczym głosem. Zawsze biorę 9. Czuje do tej cyfry silną przynależność, poza tym zdążyłem polubić Emanuelle.
    
    - O .. Oczywiście, Panie Nathanielu - bąknęła dziewczyna i wyszukała coś na klawiaturze - Zapraszam.
    
    Wspiąłem sie samodzielnie na 9 piętro i udałem sie znajomą drogą. Starałem sie nie myślec o przytłaczających mnie problemach i troskach. Podniosłem głowę i zerknąłem w stronę drzwi. W tej samej chwili moje spojrzenie skrzyżowało sie ze spojrzeniem stojącej przy nich strażniczki. Zmarszczylem brwi, zdumiony.
    
    - o co chodzi? - spytałem ostro. Chyba za ostro, bo strażniczka drgnęła lekko.
    
    - Jetem tutaj w razie, jeśli coś poszłoby nie tak - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Jej spojrzenie skierowane było w przestrzeń przed sobą, postawa sztywna i czujna. Ubrana była w mundur, ale tak skrojony, ze idealnie podkreślał wszystkie jej kobiece walory. Na biodrach wisiał czarny pas z bronią, włosy związała w surowy kok.
    
    - A co miałoby pójść nie tak? - spytałem zszokowany. Naprawdę nie wiedziałem o czym ta kobieta bredziła, co takiego strasznego mogłoby sie wydarzyć w burdelowymi pokoju, zeby aż postawić przed jego drzwiami uzbrojoną strażniczkę? Po za tym, tylko stanowisko 9 było obstawione. Reszta pokoi nie posiadała umundurowanych kobiet. O co ...
«1234»