1. Moje wieczory 1


    Data: 13.03.2020, Autor: romantyczka

    Jak zwykle był zwykły niczym nie wyróżniający się wieczór. Stwierdzam kolejny raz, że jestem cholernie znudzona swoim monotonnym życiem, tym ciągłym bezsensownym kręgiem rozczarowania. Leżąc w łóżku, myślę jak niepomyślny los mnie spotkał i czemu nie mogę być jedną z tych wiecznie rozrywanych dziewczyn, które trudno łapią dech, bo wirują wokoło jak te kolorowe parasolki w biedronkowe wzorki. Ale gdzie ja powiruje, deszcz leje. Zostaje w domu spontanicznie przewracając się na drugi bok. Kiedy już wszystko co do tej pory robiłeś się znudziło to znaczy, że musisz, a ewentualnie pod wpływem chwili możesz wstać i jednak wyjść na ten deszcz. Więc ja wychodzę, bo prezentuje zmienność ludzkich decyzji, nie tyle kobiecych, ale wszystkich. Twoich też. Ubieram się elegancko w piaskowy płaszczyk, mając całkowitą pewność, że mnie woda nie rozpuści i wkraczam w tereny Starego Miasta. Słucham dźwięku spokojnie bijących o wszystko kropel deszczu rozglądając się jakbym była nocnym turystą i szukała czegoś nietuzinkowego. A mianowicie poluje na jakiegoś równie nieporównywalnego z nikim innym człowieka płci męskiej. Co by zrobić, żeby zrobić i żeby jeszcze wyszło? Ten cień za niski, kolejny za stary, następny okazuje się kobietą. Nie poddaje się chwilowo. Idę dalej z perłowymi oczkami. I własnie w tych perłach odbija się prawdziwie siedzący na ławce mężczyzna. Nieprędko, wręcz wolno pokonuje drogę, aby zmierzyć się i pokazać moje umiejętności komunikacyjne, którym zawdzięczam dotychczasowe ...
    ... relacje z ludźmi. Kamyczek za kamyczkiem, stuku puku.
    
    Staję przed ową osobą z dźwięcznym;
    
    - Akuku.
    
    - Może pani powtórzyć, bo chyba nie zrozumiałem.
    
    - Powiedziałam, cytuję; dobry wieczór.
    
    - A, dobry wieczór.
    
    - Mogę usiąść obok?
    
    - Wykluczone. Nie chcę być niemiły, ale ja tu szukam spokoju.
    
    - A, to przepraszam.
    
    I odchodzę. Idę z głupią miną, tak mi się wydaje, że nawet idiotyczną. To nie było jakoś szczególnie ciekawe doświadczenie, ale przynajmniej wiem, że można znaleźć spokój na tamtej ławce, obok latarni 37. Wchodzę do baru "Trzecie tempo”, śmierdzi alkoholem i starymi, obleśnymi mężczyznami, już od samego wejścia zaczynają się nic nie znaczące obczajki, bo w końcu nie mają szans u tak atrakcyjnej dziewczyny jak ja.
    
    - Do takiej spelunki przychodzisz laleczko? – słyszę od łysola z papierosem w ustach, który po chwili wypuszcza cały dym prosto w moją twarz.
    
    - Mmm, miętowe.
    
    - Żartujesz?
    
    Kupuję piwo i siadam jak najdalej, a jednocześnie najbliżej plazmowego telewizorka na ścianie, lecą hity lat 70. Po dwóch robi się minimalnie przyjemniej i nawet uśmiechać mi się chce, a mam do kogo, bo przede mną siada właśnie dwóch okropnie wyglądających mężczyzn. Nic nie mówiąc podaję im rękę, nie prosząc o pocałunki, a jak nigdy je dostając. Uśmiechają się nawet czarująco, aczkolwiek nie mam pojęcia ile mogą mieć lat i śmiałości w sobie.
    
    - Co cię tutaj sprowadza? ¬
    
    - Właściwie to nic, ale samotność pcha mnie w takie miejsce.
    
    - Już nie jesteś ...
«123»