1. Zaskakujące Lądowanie rozdział 113


    Data: 21.02.2020, Autor: AHopeS

    … 0 …
    
    113
    
    Mia
    
    Czy może mi ktoś powiedzieć, jak tego dokonałam? Nie miałam pojęcia, iż mogę posiadać aż taką władzę, by w ciągu dwóch godzin został podpisany kontrakt z Damianem w absurdalnej niskiej cenie. Dodatkowym bonusem dla firmy są darmowe wejściówki na dwa pierwsze koncerty Mariusza dla całej ekipy zajmującej się planami nowego lokalu - oczywiście pod warunkiem spełnienia naszych wymagań oraz dotrzymania terminu.
    
    Osłupiała opadam na obrotowy fotel, zamykam oczy, a zadowolenie na mojej twarzy nie uchodzi uwadze szefów, którzy są pod wrażeniem mojej pokerowej miny i profesjonalności. Tom przyznaje, że był krótko przed wybuchem śmiechu, kiedy Damian żarł mi dosłownie z rąk i trząsł portkami, bo nie chciał schrzanić tak wielkiego zlecenia. Natomiast Samuel wyprasza swoich współpracowników, aby podziękować mi na swój sposób. Na szczęście dzwonek telefonu przerywa nam gorącą chwilę. Chłopak daje głos niezadowolonego szczeniaczka, lecz z drugiej strony, jestem wdzięczna temu zakłóceniu. W końcu mam przede sobą ciężką rozmowę telefoniczną, która wymaga ode mnie dużej koncentracji.
    
    Widząc minę Brutusa powstrzymuję rozbawienie i odbieram połączenie.
    
    – Samtalj - Bar. Dosch przy aparacie. – Muszę odwrócić wzrok, w innym przypadku nie dam rady utrzymać poważnego tonu.
    
    – Hartz. Dzień dobry Pani Dosch… – Na kablu mam kierownika sieci meblowych.
    
    – Proszę o sekundkę – Zakrywam słuchawkę dłonią i spoglądam na Brutusa.
    
    – Mam ważny telefon, sio na górę – ...
    ... szepczę, na co chłoptaś kiwa głową i opuszcza moje małe imperium. Biorę głęboki oddech, by przygotować się na starcie z najważniejszym dla nas rekinem. Od tej rozmowy zależy, czy data otwarcia klubu jest realna. To będzie ciężka walka, aby wydobyć jak najkorzystniejszą cenę. Z takim asem, jak Hartz nie będzie to łatwe. Siadam na fotelu, podsuwam sobie przygotowane notatki i powracam do rozmowy.
    
    Niespełna godzinę później jestem rozczarowana, rozbita i wkurzona. Kończę rozmowę, a trzymaną słuchawkę jakbym mogła, to rzuciłabym o ścianę. Wszystko poszło w spodnie. Zaczynając od ilości mebli, terminu, aż po sumę. Nic nie umiałam utargować. Poniosłam totalną klęskę.
    
    Załamana wkładam głowę w dłonie, szukając sposobu na rozwiązanie tego fantu. Nie mogę się poddać, a tym bardziej zawieść szefów i pracowników. Oni we mnie wierzą, kiedy ja w siebie wątpię.
    
    Zanim jednak odejdę kompletnie od zmysłów, decyduję się skontaktować z innym tańszym firmowym sklepem. Może akurat tu będę miała więcej powodzenia a jak nie, to mam poważny problem. Z iskierką nadziei wybieram numer do salonu meblowego, mając pod nosem przygotowany wcześniej wydrukowany asortyment.
    
    Pół godziny później spocona, wykończona i z suszą w ustach, człapię z laptopem pod pachą do hien, które odgryzą mi łeb. Nie mam innego wyjścia, muszę ich poinformować o jedynym rozwiązaniu i albo będą z tego zadowoleni, albo otwarcie klubu w planowanym czasie runie w gruzach, a na to nie możemy sobie pozwolić.
    
    Podchodzę do lady ...
«123»