1. Małolaty i dildo –wyzwanie pierwsze


    Data: 20.02.2020, Autor: fantasta

    Jesteśmy obie dobrymi psiapsiółkami od czasów gdy zaczęłyśmy naukę w tym samym gimnazjum. W szkole sporo czasu ze sobą i poza nią. Wspólne tematy jednym z nich był temat nurtujący nastolatki; chłopcy i aspekty erotyczne. Ja nigdy nie miałam problemu w kontaktach z chłopcami. Nie będę ściemniała, bo jak każda mam kompleksy i idealnego ciała modelki nie miałam. Za to kumpela całkowicie onieśmielona przy chłopcach i jakoś od nich stroniła. Nawet miała większe atuty ode mnie; co było jej kompleksem. Chłopcy byli bezlitośni w komentarzach dla jej wielkiej dupy. Ja jej tłumaczyłam, że to przez zazdrość, iż nie mogą jej „mieć”; nie dla psa kiełbasa. Mimo nastoletniego wieku chodziłam już z kilkoma chłopcami, ale nie zdecydowałam się na sex i sprawa się w tym momencie kończyła. Dlatego podpytywała mnie jak i co, w relacjach damsko-męskich, bardzo ją interesowały sprawy erotyczne. Już na tyle sobie ufałyśmy, że nie było przed nami tajemnic. Nawet w sprawach intymnych naszego ciała i nie krępowała nas golizna, wręcz było bardzo miło podczas pieszczot. Tak często nocowaliśmy wspólnie na zmianę jedna u drugiej. Było właśnie łatwiej opowiadać, snuć fantazje i obgadywać „te sprawy”. Wtedy się tuliliśmy i pieściłyśmy. Były nawet żarty, że jedna z nas powinna mieć chuja. To właśnie podczas takowej wspólnej nocy miało owe wydarzenie.
    
    Zeszłyśmy na temat bardzo krępujący, ale my przecież stare dobre psiapsiłki nie mamy tajemnic i poruszyłam temat onanizowania. Początkowo ogarnęło nas ...
    ... zażenowanie lecz żartobliwa atmosfera wyluzowała nas. Aż wyznałyśmy sobie, iż każda z nas tego próbowała wzbudziło to w nas ciekawość. W tedy wyciągam z pod poduszki dildo kumpeli, aż szczenna opadła i wlepiła w niego wzrok. Nie wiem co ją tak zamurowało jego zarys anatomiczny, albo, iż pierwszy raz w życiu widzi na oczy organ męski; co prawda sztuczny ale okazały. Po dłuższej chwili wydusiła z siebie:
    
    - Skąd „TO”, jego masz?
    
    - Znalazłam,
    
    - Gdzie, na śmietniku?
    
    - Nie w koszu,
    
    - Grzebiesz w koszach?
    
    - Nie, chciałam starej się podlizać i zaproponowałam, że jej pomogę w sprzątaniu. Chwyciłam za kosz, by wynieść śmieci i „ON” tam był, nie chciałam by stara to zauważyła i jakby nigdy nic wyciągłam „GO” i schowałam. Ta się chyba kapła, bo zabrała mi kosz obróciła się plecami i po chwili mi go oddała; widać było na jej twarzy zastanowienie,
    
    - Ciekawe czego go wyrzuciła?
    
    - Chyba nie chciała by ojciec „go” widział,
    
    - A czemu?
    
    - Dopytujesz jak dzieciak. To było jeszcze przed powrotem ojca z długiego kontraktu. I pewnie już nie był jej potrzebny,
    
    - Aha, myślałam, że się zużył?
    
    - No co ty, dotknij nic tu nie wyczuwać by było „zepsute”,
    
    - Ja nie wiem nigdy nie dotykałam, ba nie widziałam w realu,
    
    - To teraz sobie masz okazje pomacać i nie tylko, proszę nie krępuj się,
    
    - Wstydzę się trochę, ty pierwsza,
    
    - Kogo się wstydzisz, mnie? Ja go już miałam okazję wymacać, popróbować…,
    
    - O czym ty do mnie gadasz, co znaczy „popróbować”? Lizałaś go?
    
    - Na ...
«12»