1. Lato leśnych ludzi


    Data: 30.11.2019, Kategorie: Anal Hardcore, Sex grupowy Autor: whoreseller

    ... było nam dane dotrzeć do pałacu. Postój w lesie zabrał nam trochę czasu, a późniejsza podróż była zbyt przyjemna, by się spieszyć. W pewnym momencie Olgierd oznajmił, że jesteśmy niestety dopiero w połowie drogi i nawet jeśli przyspieszymy kroku, osiągając zwyczajowe tempo turystyczne, nie mamy szans dotrzeć z powrotem do pociągu przed zmrokiem, nawet jeśli nasza wizyta w pałacu ograniczyłaby się tylko do obrzucenia pałacu pobieżnymi spojrzeniami, pozwalającymi skonstatować, iż nadal istnieje. W tej sytuacji zdecydowaliśmy się na odwrót, uznając - jak myślę słusznie - że jakkolwiek nie udało nam się osiągnąć celu wycieczki, na brak wrażeń nie mogliśmy narzekać.
    
    W drodze powrotnej żarty, kuszenie i pieszczoty nie ustawały, a wręcz przybierały na sile. Temat ponownego popasu nad stawem powracał niczym natrętny komar, lecz kiedy w końcu dotarliśmy do dróżki, nasze nadzieje legły w ruinie - przy stołach siedzieli jacyś inni turyści, zajęci niespiesznym spożywaniem podwieczorku. Nigdy jeszcze widok koszyka, termosu i kolorowych pudełek z kanapkami nie był tak bolesny. Postanowiliśmy iść dalej w kierunku stacji kolejowej, zrezygnowawszy z ponownej zabawy.
    
    Tymczasem Olgierd wykazywał oznaki niezdrowego podniecenia. W końcu nie wytrzymał i złapawszy Słodką za rękę, warknął:
    
    - Chodź do lasu, dziwko, weźmiemy cię tam jak zwykłą tirówkę.
    
    Nie wiem, co w nie go wstąpiło, ale na pewno było to bardzo zaraźliwe - złapałem żonę za d**gą rękę i zgodnie pociągnęliśmy ją w głąb ...
    ... lasu. Słodka była tak zaskoczona, że praktycznie nie stawiała żadnego oporu. Nie wiem, jak długo szliśmy - naszą intencją było ukrycie się przed spojrzeniami ewentualnych podglądaczy, ale jednocześnie trawiące nas pożądanie powodowało, że żal nam było każdej sekundy. Las nie był w tym miejscu szczególnie gęsty, nie musieliśmy więc przedzierać się przez zarośla, ale czas jaki minął, zanim straciliśmy z oczu drogę, wydawał nam się nieznośnie długi. W końcu Olgierd zatrzymał się i rzucił:
    
    - Pochyl się.
    
    Słodka niepewnie skłoniła głowę do przodu. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale nie mogłem już dłużej czekać - złapałem jej ręce w nadgarstkach i pociągnąłem je do góry, zmuszając moją żonę do pochylenia się tak nisko, aż jej głowa znalazła się przy moim kroczu. Olgierd tylko na to czekał - kilkoma ruchami zadarł jej spódniczkę i ściągnął rajstopy wraz z majtkami. Brutalnie rozszerzył jej pośladki, przejechał między nimi naprędce poślinionym palcem, a następnie przyłożył kutasa do odbytu Słodkiej. Zanim zdążyła zareagować, wpił palce w jej biodra i pchnął; z ust mojej żony wydobył się głośny jęk, prawie krzyk. Niewiele myśląc złączyłem jej ręce na plecach, dzięki czemu mogłem objąć oba nadgarstki palcami jednej dłoni.
    
    - Zaczekaj chwilę, tę sukę słychać w całym lesie - powiedziałem, rozpinając rozporek. - Otwórz usta - rozkazałem naszej ofierze, a kiedy ta posłusznie spełniła polecenie, wsunąłem się głęboko, aż do gardła. Teraz mogliśmy spokojnie dać upust swojemu podnieceniu, ...