1. Prawdziwa przygoda w autobusie.


    Data: 12.02.2019, Kategorie: Zdrada Autor: Agnieszka Nowak

    Kilkanaście lat temu, jeździłam autobusem do pracy około 20 km. Przez 6 lat. Pracowałam na wsi. Uczyłam w szkole. Mąż pracował w mieście. Kierowcy na trasach z reguły byli stali i rzadko się zmieniali. Miejscowość, w której pracowałam była ostatnią, w której wsiadali podróżni, gdyż w następnej wszyscy wysiadali. Tak więc jechałam przez jakieś 7 km sama razem z kierowcą. Mało tego to połowa tej drogi wiodła przez las, w którym to znajdował się parking leśny. Zawsze siadałam na przednim siedzeniu tuż obok kierowcy. Tak Mi było wygodniej, gdyż lubię obserwować otoczenie. Kierowcy jak tylko nadarzała się okazja zaczepiali Mnie próbując ze Mną rozmawiać, najpierw o pogodzie J później o życiu. Tak sobie podróżowałam w spokoju przez jakieś 1,5 roku. Wtedy to zmieniła się obsada i trasą to jeździli na przemian 28 letni Marek i 35 letni Staszek. Oni również Mnie zagadywali. Często w geście dobrego zachowania kiedy wychodziłam z autobusu łapali Mnie za rękę, posyłali buziaki. Trwało to jakieś trzy miesiące. Aż pewnego razu, było to 8 marca wspólnie z koleżankami urządziłyśmy małą bibę u jednej z nich – nic wielkiego kilka małych drinków. Ale wtedy naszła Mnie myśl skoku w bok. Wróciłam do pracy po swoje rzeczy. Tam się podmyłam (w misceJ), poprawiłam makijaż, wyperfumowałam. Zdjęłam majteczki i włożyłam je do torebki. Miałam na sobie czarne samonośne pończochy, szpileczki, mini spódniczkę (taką przed kolana), czerwoną elastyczną bluzeczkę bez ramiączek i żakiet. Jak na ironię był to ...
    ... ciepły marcowy dzień. Tak poszłam na przystanek. Do autobusu wsiadły oprócz Mnie jeszcze trzy osoby. Najczęściej siadali z tyłu lub na środku. Poczekałam aż usiądą i wchodząc do autobusu wyjęłam z torebki majteczki. Staszek to zauważył. Usiadłam obok. Zanim ruszył spojrzał na Mnie, wtedy rozchyliłam nogi. Dech mu zaparło. Ruszył niemalże z piskiem opon. Autobusem oczywiście kierował Staszek (żonaty, dwójka dzieci, żona nie pracowała i zajmowała się wychowywaniem pociech) z reguły te kursy były ich ostatnimi – zjeżdżali na bazę. Na następnym przystanku jak zwykle wszyscy wysiedli oprócz Mnie. Ruszył z miejsca i zatrzymał się w lesie na parkingu. Tam ponownie rozchyliłam nogi. Rzucił się na Mnie. Zdarł ze Mnie żakiet, zsunął bluzkę i zaczął całować po cyckach. Rozczulił się i mówił, że nie spodziewał się takiego zachowania z mojej strony. Dziękował Mi. Po tych uściskach zdjął Mi spódnicę, po czym wziął Mnie w ramiona i posadził na kierownicy. Sam usiadł za nią. Uniósł Mnie do góry i zaczął lizać po cipie. Ja Miałam wtedy 22 lata a On 35. Ja byłam Zielona w te klocki, a on doświadczony (mąż dopiero się uczył, był ostrożny, delikatny), prostolinijny, nachalny, ostry wiedział czego oczekuje kobieta. Zrobił Mi taką minetkę, że w głowie Mi się zakręciło. Następnie zaniósł Mnie na tylne siedzenie, rozłożył koc. Kazał Mi przykucnąć na podłodze i wyjął swego sterczącego jak maczuga Herkulesa Kutasa i nakazał obciągać. Robiłam to bez żadnej żenady, nie czułam wstydu, ani strachu, że ktoś ...
«12»