1. Dziwka - część 7 - Ceremonia


    Data: 09.09.2019, Kategorie: Geje Autor: MeskaDzivka

    Spałem niespodziewanie dobrze. Bez snów, myśli, czerń nocy i przebudzenie o ósmej. Wczorajsze wydarzenia wydawały się być majakiem, czymś co przeszło obok nie będąc prawdą. Podczas śniadania Irmina milczała a pozostała trójka ignorowała naszą obecność. O dziesiątej wyszli zabawiać gości, cokolwiek to znaczyło.
    
    Czas spędziłem w pokoju oglądając powtórki sportu. Nie wiem co robiła Irmina. Spotkaliśmy się dopiero, gdy o trzynastej przyniesiono racuchy i torbę z ciuchami. Jedliśmy nie rozmawiając, co pewien czas zerkając na torbę.
    
    - Wyjąć rzeczy?
    
    Skinęła głową. Mając w pamięci strój, w którym witaliśmy gości spodziewałem się następnego wynalazku. Nic z tego. W torbie były dwa komplety białych płóciennych spodni i dwie białe bluzy. Totalny unisex, w tym sam rozmiarze dla nas obojga za dużym.
    
    - Rozumiesz coś z tego?
    
    Wzruszyła ramionami, bez słowa zgarnęła jeden komplet i poszła do siebie.
    
    Po czternastej wziąłem prysznic, wypłukałem się i założyłem na siebie białe szmatki. W kuchni czekała Irmina – oboje zaczęliśmy się śmiać na swój widok. Trudno o coś bardziej aseksualnego. Za duże, workowate spodnie i bluza ściągniętą ze starszego o dziesięć lat brata. Rękawy sięgały za palce, nogawki do ziemi, zacząłem mówić, że chyba chcą byśmy udawali duchy i wtedy weszli. Jan, ponownie w garniturze i czterech mężczyzn na widok których prawie parsknąłem. Ubrani byli w czarne, obcisłe golfy, czarne spodnie i pozbawione wyrazu maski. Golf jest dobry, kiedy o siebie dbasz – ...
    ... ale już nadmiar brzuszka do obcisłego golfy i ciasnych spodni zupełnie nie pasuje.
    
    - Od teraz jesteście do ich dyspozycji. Wykonujecie ich polecenia. Słuchajcie się. To nie jest prośba. Jeżeli wszystko ma się dobrze skończyć traktujcie to poważnie.
    
    Wyższy z mężczyzn gestem nakazał, żebyśmy wstali i poszli za nim. Jak orszak obłąkanych przeszliśmy przez dziedziniec wchodząc do dużego domu bocznym wejściem. Pierwsze skojarzenia są zawsze najlepsze. Pomyślałem rzeźniołaźnia. Łaźnie znałem, rzeźni nie.. ale mogą tak wyglądać. Poza jedną ze ścian z dużym lustrem całość wyłożono białymi kafelkami. Rury, haki, szlaufy, dziwne konstrukcje poskręcane z rur na środku, zimno. Nie zimno powietrza, zimno atmosfery, chłód obojętności odłożony przez lata w fugach pomiędzy kaflami.
    
    Rozpięli nas za ręce na środku pomieszczenia, przodem do lustra. Szybko zrozumiałem, że to spektakl. Po drugiej stronie są goście, jest Asia, Peter, Kamila, patrzą na przyprowadzone na rzeź owce i może robią właśnie łaskę podnieconemu tym widokiem gościowi albo podają drinki i czyste popielniczki. Pieprzyć to. Ja, Irmina, czterech mężczyzn i chłód.
    
    Zerwali z nas ubranie. Nie zdjęli – podarli i zerwali, szybko, sprawnie. Materiał łatwo się poddawał. Była w tym brutalność gwałtu, odarcie ciała z ochronnej bieli, brutalność gasząca jakikolwiek szacunek. Odkręcili wodę.
    
    Z czym kojarzy ci się kąpiel? Zapraszające w letarg ciepło? Piana, świece i szampan? Żółta kaczuszka na regatach dookoła archipelagu ...
«123»