1. Taka praca...


    Data: 06.02.2019, Autor: Martysia

    Gdy wszedłem do barowej części hotelowej restauracji od razu zwróciła moją uwagę. Siedziała przy barze, popijała drinka i z nikim nie rozmawiała. Kiedy usiadłem niedaleko mogłem się jej dokładniej przyjrzeć. Miała około 40-42 lat i lekko krągłe, ale bardzo zgrabne kształty. Ubrana była biznesowo, półformalnie, a szczególną uwagę przykuwała biała koszula mocno opięta na wydatnym biuście. Była rozpięta o co najmniej jeden guzik za dużo… Lubię takie kobiety. Dojrzałe, zadbane, eleganckie, wyzwolone i… sami sobie dopowiedzcie, znacie przecież ten typ.
    
    - Ciężki dzień?- zapytałem mimochodem, kiedy obiekt moich obserwacji zamówił kolejnego drinka
    
    - Cholernie…
    
    W jej głosie faktycznie wyczuwalne było zmęczenie i to raczej będące skutkiem splotu wielu zdarzeń niż trudnego dnia.
    
    - Praca, rodzina czy wszystkiego po trochę?
    
    - Wszystkiego po trochę
    
    - Podobno potrafię słuchać, może ma Pani ochotę po prostu się wygadać?
    
    Nie czekając na odpowiedź zabrałem zamówione piwo i przesiadłem się o jedno krzesło, stojące bezpośrednio obok Cycatki jak roboczo nazwałem ją w myślach. Szczerze się roześmiała, po czym wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała:
    
    - Weronika… dla znajomych po prostu Wera
    
    Odpowiedziałem tym samym gestem, spodobał mi się jej mocny, stanowczy uścisk dłoni.
    
    - Tomek- odpowiedziałem po czym powoli powtórzyłem po Cycatce- Wera… a dla męża?
    
    Jednocześnie spojrzałem wymownie na obrączkę na palcu jej dłoni, którą właśnie puściłem. Wiedziałem, że to będzie ...
    ... czuły punkt i nie myliłem się. Weronika faktycznie miała potrzebę, żeby się wygadać, więc kilkanaście minut później wiedziałem już naprawdę wiele o jej pracy, życiu prywatnym, dzieciach, mężu (włącznie z tym kiedy i gdzie uprawiali ostatnio seks) i wielu innych aspektach życia. Była bardzo inteligentną, a tym samym interesującą rozmówczynią przez co czas przy kolejnych drinkach szybko upływał, a kolejne podejmowane przez nas tematy niechybnie zbliżały nas do tego, o czym obydwoje myśleliśmy od samego początku naszej króciuteńkiej znajomości… I choć dała się poznać jako bardzo otwarta i frywolna kobieta zmiana modelu rozmowy po niemal półtorej godziny praktycznie monologu trochę mnie zaskoczyła:
    
    - Przeleciałeś kiedyś mężatkę wiedząc, że nią jest?
    
    - Tak
    
    - Miałeś w związku z tym jakieś opory, albo wyrzuty sumienia?
    
    - Nie, dlaczego miałbym mieć?
    
    - Sporo opowiedziałam Ci o sobie, swojej rodzinie, mężu… mógłbyś teraz pójść ze mną do pokoju i uprawiać seks?
    
    - Jesteś kilkaset kilometrów od domu, Twoje dzieci są już prawie dorosłe, a mąż… no cóż, czujesz się niedopieszczona. Tak, mógłbym. I wiesz co?
    
    - Tak?- zapytała zaciekawiona unosząc brew.
    
    - Nie tylko mógłbym ale…- ściszyłem głos do szeptu- mam wielką ochotę posmakować twojej puszczalskiej brochy.
    
    Weronika nie odezwała się słowem, ale mimo sporej ilości wypitego alkoholu wstała z gracją i ruszyła do wyjścia z prowadzącego na hotelowy korytarz. Z uśmiechem obserwowałem jej rozkołysany, krągły tyłek i ...
«12»