1. Wiosna


    Data: 03.02.2019, Kategorie: Fantazja Autor: starski

    Linda ściągnęła cugle. Zefir odpowiedział jej targnięciem łba. Coś było nie tak z jej wierzchowcem. Spostrzegła to, gdy tylko zagłębili się w tę tkniętą wiosną kotlinkę. To stąpał w bok, to wierzgał. Jasne było, że coś mu dolega. Rozejrzała się za jakimś dogodnym miejscem na popas. Musiała zachować ostrożność, bo całą okolica roiła się od goblińskich uciekinierów i niedobitków armii Zoego. Wyjechała na szczyt porośniętego młodnikiem urwiska i rozejrzawszy się dookoła zeskoczyła z siodła. Przytroczyła Zefira do młodej brzózki, czego zazwyczaj nie musiała robić i oddaliła się za potrzebą. Gdy kucała w zaroślach, zastanawiała się, co może dolegać jej wiernemu Zefirowi. Koń targał nerwowo łbem trzepocząc młodym drzewkiem. Linda skończyła więc czym prędzej i wróciwszy pogłaskała go po pysku. Sprawdziła podkowy, szukała ukąszeń, gzów czy innych znaczących zadrapań. Nic nie przychodziło jej na myśl. Tym razem rumak targnął mocniej i zrywając uprząż spiął się na zadnie nogi. Linda zaniepokojona, doskoczywszy doń pogłaskała go po szyi, poczym zdjęła mu uprząż ze łba i czem prędzej wskoczyła na siodło.
    
    Chodźmy już lepiej – rzekła doń jak miała w zwyczaju. – Na wschód stąd, pół dnia drogi jest wieś Rybia. Nie po ręce to nam, ale nie widzę innego wyjścia. Chwyciła białą grzywę i cmoknąwszy skłoniła go do stępa.
    
    Pod wioską zwaną w okolicy Rybią, przy samym prowadzącym doń trakcie, mieszkała w sypiącej się od lat ruderze, Baba Rzepicha. Kobieta znała się na zielarstwie i Linda nie ...
    ... raz zaopatrywała się u niej w wywar kojący czy mazidło na obicia.
    
    Stara siedziała jak w jej zwyczaju w cieniu przed chatą i tylko stopy wystawiała na ciepło słoneczne. Gdy ujrzała elfkę podniosła krzaczaste brwi.
    
    Badała Zefira uważnie, nie sprawdzając przy tym rzeczy o których Linda mówiła jej że już sama sprawdziła. Koń, którego elfka trzymała za łeb łypał tylko niespokojnie za starowinką, gdy obchodziła go ze wszystkich stron. Babuleńka weszła też pod wyniosłe zwierze i nie miała z tym bynajmniej problemu. Nagle złapała rumaka za potężne jądra. Ten aż zatupał, parsknął i stąpnął w bok mimo iż Linda głaskała go łagodząco. Rzepicha wyszła wreszcie spod konia i opadła na swym niewielkim siedzisku, zupełnie przykrywając je czarną spódnicą. Linda patrzyła na nią pytająco i ze zniecierpliwieniem.
    
    Nic mu nie jest – orzekła wreszcie starowinka, odpalając dobytą nie wiedzieć skąd fajkę. – Musi trochę pokabanić. Jajka ma pełne jak mleczne jagody. Wiosna, taka już natura.
    
    Linda nieco zaskoczona diagnozą głaskała rumaka po pysku. Babuleńka widząc zakłopotanie dziewczyny klepnęła się w skryte pod spódnicą kolano.
    
    Nic się nie przejmuj. Przyjdź tu jutro o zmierzchu. Namówię starego Kuncyboła żeby przyprowadził swoją klaczkę, to sobie twój ogier ulży, a i Kuncybołowi pewnie na rękę będzie, że mu kobyłkę zaziarni. Wiosna, taka natura.
    
    Linda uśmiechnęła się uprzejmie. – Dobrze więc, przyjdziemy jutro.
    
    Koń jak hajduk, jak sobie wystrzeli to od razu pokornieje.Dobrze – Linda ...
«1234»