1. Dom Dziecka cz. 1 - Witaj w bidulu!


    Data: 17.06.2019, Autor: erasmus

    Patrzyła się tępo przez brudne szyby autokaru. Miała kurewską ochotę zapalić, ale prowadził stary buc, który pewnie zatrzymałby się na najbliższym przystanku i wytargał ją za szmaty z autokaru. Przerabiała to już kiedyś a nie miała ochoty stać na przystanku na jakimś jebanym zadupiu. Zwłaszcza w takim deszczu.
    
    Jeszcze ta jebana pogoda. Nie dość, że wysyłali ją do biedula w jakiejś zasranej dziurze, to jeszcze musiało lać. I musiała jechać tym pieprzonym rzęchem z tą cipą na karku. O tak, prawie by zapomniała. Pani kurator. Wredny, niewyruchany babsztyl po czterdziestce. Dostała ją kiedy poprzednie kuratorki, młode dziewczyny zaraz po studiach dostały od niej porządnie po dupie. Tej też się próbowała stawiać, ale pierdolona dziewica bez skazy była twardą cipą. Nie działały na nią żadne bluzgi, awantury, krzyki. Alicja w końcu dała za wygraną i zrezygnowana skakała pomiędzy rodzinami zastępczymi co chwile zbierając twarde opierdole od kuratorki. Aż w końcu przesadziła.
    
    Alicja. Jej pierdolona matka, chuj jej w dupę, była ćpunką i często puszczała się za dragi. Kiedy zaszła w ciążę z Alicją nieco się ogarnęła. Dała córce imię na cześć Alice in Chains i próbowała się bawić w mamusię. Ale długo nie wytrzymała. Ruszyła w miasto i wróciła w czarnym worku. Chuj jej w dupę. To wszystko przez nią. Z resztą chuj wie. Nawet jakby żyła to i tak byłaby kurewsko chujową matką.
    
    Alicja trafiła do bidula. Jakimś cudem nikt nie chciał jej adoptować, mimo, że była niemowlakiem. Może ...
    ... ludzie widzieli w niej to coś. Ona sama odkryła to późno. W pierwszej rodzinie zastępczej. Ojciec był okazjonalnym alkoholikiem a matka nauczycielką polskiego. W domu było poprawnie, zgodnie z Bogiem i Ojczyzną. I mała Ala też była grzeczniutkim dzieckiem. Dosyć nieśmiały. I bardzo dobrze się uczącym. Była bardzo inteligentna i z łatwością jechała na szóstkach.
    
    A potem przyjechała do niej ciotka. Ciągle pamiętała ten poranek. Obudziła się z krzykiem, kiedy zobaczyła na prześcieradle ślady krwi. Matka przyszła, kazała jej się zamknąć, powiedziała, że to okres, dała podpaski i kazała siedzieć o tym cicho. Bo to kobieca wstydliwa sprawa.
    
    Potem urosły jej piersi i włosy na cipce. I coś się stało. Z jej głową i ciałem. Pierwszy raz, kiedy brała prysznic i myła się "tam na dole” jak mówiła jej matka. Uderzenie wody na jej łechtaczce. Przeszyła ją dreszcz. Postanowiła spróbować ponownie. I znów. Aż do momentu kiedy uderzył ją potężny orgazm.
    
    Od tamtej pory robiła to co najmniej raz dziennie. Pod prysznicem. Potem jeszcze w łóżku przed snem i rano przed szkołą. W końcu kiedy tylko została sama. Wkrótce też zaczęła golić cipkę. Kiedyś znalazła u ojca playboya i tam wszystkie były bez włosa.
    
    Najbardziej lubiła dosiadać poduszek. Siadała na nich okrakiem i posuwała i tarła aż doszła. I tak właśnie, nagą, świeżo ogoloną, ujeżdżającą poduszkę przyłapała ją matka. Dostała opierdol, szlaban na wszystko. Ale ojciec się nie dowiedział. Aż do drugiego przyłapania. Nie pamięta ile razy ...
«1234»