1. Czasem pobudki nie są takie złe


    Data: 26.08.2022, Autor: MokryBuziak

    Spałam głębokim snem w swoim pokoju w internacie. Ostatni tydzień był koszmarny. Głównie z powodu kulminacji testów i kartkówek, które spędzały mi sen z powiek. Będąc najlepszą uczennicą, musiałam pieczołowicie przygotować się do każdego z nich. Dopiero teraz mogłam się porządnie wyspać. Usłyszałam piekielny dźwięk elektronicznego budzika, wybiła 7:00. Niedbale wyciągnęłam prawe ramię i nacisnęłam guzik, uciszając tym samym mrożący krew w żyłach odgłos. Spałam dalej, nie przeszkadzały mi promienie słoneczne, które natarczywie wpadały do mojego pokoju, oświetlając moją szczupłą sylwetkę. Nie zwracałam również uwagi na chłodny wiatr, wlatujący do pomieszczenia przez uchylone okno oraz rozwiewający moje krótkie, brązowe włosy. Nie obudziła mnie również moja współlokatorka, głównie dlatego, że jej nie było. Nie wiedziałam dlaczego i szczerze mówiąc, mało mnie to obchodziło. Cieszyłam się, że nic nie może przerwać mojego błogiego snu. Jednakże, nie dane było mi cieszyć się długo. Minęło zaledwie kilka minut od momentu w którym usnęłam ponownie, po wyłączeniu budzika. Poczułam ciepłą dłoń na swoim prawym kolanie. Szybko otworzyłam oczy, oparłam się o zgięte łokcie, przetarłam dłonią oczy i rozejrzałam się w koło. Przede mną klęczał mój kolega z klasy, a po prawej stronie mego łóżka stał długowłosy blondyn, którego nie znałam.
    
    -Cześć, piękna - powiedział czarnowłosy uśmiechając się szeroko.
    
    -Czy ty zdajesz sobie sprawę, co robisz? - zapytałam naburmuszona.
    
    -Naturalnie, ...
    ... Zuziu. Przybyłem w sprawie naszego zakładu.- rzekł i zaczął delikatnie masować wewnętrzną część mojego uda. Od dawna zdawałam sobie sprawę, że wielu przedstawicieli płci przeciwnej w naszym liceum, nieskromnie mówiąc - szalało za mną. Paweł był jednym z nich. Za każdym razem, gdy któryś próbował do mnie zagadać, studziłam ich zapał za pomocą brutalnego sarkazmu. Tak samo postąpiłam z czarnowłosym Pawłem. W przeciwieństwie do reszty, on próbował dalej. Biedaczek.
    
    -Jakiego zakładu? - zapytałam ziewając.
    
    -Założyliśmy się, że jeśli będę miał więcej punktów z ostatniego testu z matmy, prześpisz się ze mną. Zgodziłaś się na to, nie zaprzeczaj - mówił powoli, a jego dłoń z każdym słowem wspinała się wyżej, wzdłuż mojego uda. Miałam na sobie jedynie fioletowe majteczki i biały t-shirt. Zarumieniłam się.
    
    -Miałeś zaledwie jedną dziesiątą punktu więcej, poza tym jeżeli uznajesz fakt, że sprzedałam ci liścia, za oznakę przyjęcia zakładu, to coś jest z tobą nie tak. - mówiłam kręcąc głową z politowaniem. - Poza tym to nie wyjaśnia obecności tego chłopca stojącego obok.
    
    -To mój najlepszy przyjaciel, pomyślałem, że fajnie będzie zrobić to w trójkę, Zuziu.- Mówił, a jego dłoń była niebezpiecznie blisko moich majteczek. - Jeżeli się nie zgodzisz, pójdziemy sobie. Tak czy nie, kochanie? - Obaj patrzyli na mnie, a raczej pożerali mnie wzrokiem. Jego dłoń była taka przyjemnie ciepła...To chyba to ciepło sprawiło, że nie sprzedałam mu liścia, jak zazwyczaj.
    
    -Uznaj to za moją odpowiedź ...
«123»