1. Jak zostałam dyrektorem (II)


    Data: 13.08.2022, Kategorie: Lesbijki współlokatorka, szantaż, biuro, Autor: Rodriguez

    ... możliwość. Faktycznie, droga była ruchliwa i nie miał gdzie zjechać. W tym momencie znowu zaczął się do mnie dobierać i bezczelnie złapał mnie za krocze. Nie chciałam robić scen przy dziecku, widziałam że maluszek wpatrywał się w okno, więc po co miałam mu dostarczać traumatycznych przeżyć? Po prostu złapałam rękę szefa i unieruchomiłam ją na moim kroczu. Całkowicie odepchnąć jej nie mogłam, bo skubany miał dużo siły. Szamotaliśmy się tak w milczeniu, aż w końcu zjechał na pobocze, aby mnie wysadzić. W tym momencie nachylił się do mnie i powiedział:
    
    - Przepraszam, ale muszę to zrobić.
    
    Złapał mnie jedną ręką za nadgarstki, a drugą podniósł spódniczkę, następnie odchylił majtki, po czym przyjrzał się chwilę mojemu łonu i rzekł:
    
    - Ładna.
    
    I mnie puścił. Wyszłam z samochodu. Nie płakałam, nie miałam myśli samobójczych, nie przeżywałam tego za bardzo, bo za wiele w życiu przeszłam, żeby przejmować się jakimś starym zbokiem. Postanowiłam, że po prostu więcej do pracy nie pójdę. Niestety okazało się, że to wcale nie jest takie proste. Obowiązywał mnie trzydniowy okres wypowiedzenia pod groźbą kary finansowej. Cóż, z szefem i tak nie miałam w pracy kontaktu, bo on wpadał tylko raz w tygodniu na spotkania z kierownictwem. Przepracowałam te trzy dni, po czym zakończyłam współpracę z tą chorą firmą.
    
    Podczas, gdy znowu siedziałam na bezrobociu i szukałam ofert pracy, dostałam list z byłej firmy. Byłam zaskoczona. Nie, zaskoczenie to złe słowo. Byłam w szoku. W liście ...
    ... napisano, że jestem podejrzana o kradzież i że będę musiała zapłacić im 7 tysięcy złotych kary. Wolne żarty. Jedyne co w życiu ukradłam to banana ze stołówki w przedszkolu i do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Postanowiłam, że po prostu pójdę tam i to wyjaśnię.
    
    Recepcjonistka sprawiała wrażenie jakby na mnie czekała i podała numer pokoju, do którego mam się udać. W pokoju siedział pan burak. To znaczy prezes. Uśmiechnął się na mój widok.
    
    - Pani Magdo! Musiała pani to zrobić? Po co kraść? Mogła pani przyjść do mnie, pomógłbym pani finansowo.
    
    - Ja niczego nie ukradłam – wycedziłam przez zęby
    
    - Świadkowie mówią co innego. Przedmioty zginęły. Fakty świadczą przeciwko pani.
    
    - Nie mam siedmiu tysięcy. Mogę spłacać ratami. Za coś czego nie zrobiłam.
    
    - Oj, pani Magdo. Rozwiązanie zawsze się znajdzie. Sprawy w sądzie będą się ciągnąć latami, więc szkoda pani pieniędzy i stresów. Jestem daleki od wyrządzania ludziom krzywdy.
    
    - Mam się z panem bzyknąć, tak? Już zrozumiałam o co chodzi, więc proszę przestać robić ze mnie idiotkę. To co, pójdziemy do hotelu? Czy zerżnie mnie pan na stole konferencyjnym, tak jak to robią na filmach?
    
    Szefunio się zaśmiał.
    
    - Taka młoda osóbka, a taka domyślna! – pan burak w tym momencie podszedł do mnie rozpinając rozporek. A mnie rozdzwonił się telefon.
    
    - Przepraszam, muszę odebrać.
    
    - Nie musisz – dyszał mi do ucha, ocierając się o mnie. Czułam na udzie jego potężną erekcję. Jedną ręką złapał mnie za pierś, a drugą złapał za kark. ...